Mikołaj B. - zatrzymany wczoraj przez Centralne Biuro Śledcze w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika - został po przesłuchaniu wypuszczony na wolność za poręczeniem majątkowym. Mężczyzna wyłudził pieniądze od Włodzimierza Olewnika i utrudniał śledztwo ws. porwania jego syna. Od 2011 roku był poszukiwany także Europejskim Nakazem Aresztowania.

Prokuratorzy nie chcą mówić, czy Mikołaj B. przyznał się do winy. Zdradzają tylko, że złożył bardzo obszerne wyjaśnienia. Na własne życzenie był przesłuchiwany bez przerwy od wczorajszego popołudnia do późnych godzin nocnych. Śledczy uznali, że nie ma potrzeby wnioskowania o areszt dla Mikołaj B., dlatego wypuścili go na wolność za poręczeniem majątkowym. Mężczyzna wpłacił 7 tysięcy złotych.

Kwota została wyznaczona adekwatnie do zarobków, jakie wykazał podejrzany, jak również do wagi przedstawionych mu zarzutów - powiedziała Barbara Sworobowicz, rzecznik prokuratury apelacyjnej w Gdańsku.

Zatrzymano go wczoraj

Mikołaja B. zatrzymano wczoraj po godz. 10 na podwarszawskim lotnisku w Modlinie. Mężczyzna był kompletnie zaskoczony i nie stawiał żadnego oporu. Po przesłuchaniu przez policję zostanie przewieziony do gdańskiej prokuratury.

Śledczy z Gdańska ścigali Mikołaja B. za wyłudzenie 13 tysięcy złotych od Włodzimierza Olewnika i utrudnianie śledztwa w sprawie porwania jego syna. To właśnie Mikołaj B. miał wspólnie z detektywem Krzysztofem Rutkowskim negocjować przekazanie i wysokość okupu z porywaczami.

Według mecenasa Ireneusza Wilka, pełnomocnika rodziny Olewników, Mikołaj B. to ważny świadek w śledztwie prowadzonym przez gdańską prokuraturę apelacyjną, Jak ważny, trudno na dzień dzisiejszy powiedzieć. Wszystko zależy od jego przesłuchania - przyznaje adwokat. Podkreśla, że w jego ocenie Mikołaj B. "może mieć istotną wiedzę dla sprawy". Sam Włodzimierz Olewnik nie komentował zatrzymania.

Poszukiwany przerwał milczenie

Po ostatniej wizji lokalnej w domu Olewników 32-latek postanowił przemówić. Skontaktował się z dziennikarzami "Wprost" i udzielił im wywiadu, w którym utrzymywał, że nigdy nie wróci do Polski, bo boi się o własne życie. Sugerował też, że jeśli trafi za kraty, to na pewno zginie. Boję się naszych służb i mam ku temu konkretne powody. Wiem, że jakbym trafił do więzienia, to na pewno z niego bym nie wyszedł - mówił w wywiadzie.

W rozmowie z dziennikarzami Mikołaj B. twierdził, że Włodzimierz Olewnik ukrywał przed nim dowody świadczące o kontaktach swojego syna z osobami, które wchodziły w konflikt z prawem. Sugerował między innymi, że widział zdjęcia, na których młody Olewnik bawi się z dziewczyną jednego z gangsterów. 

Mikołaj B. był w latach 90. związany ze środowiskiem przestępczym. Używał wtedy pseudonimów Borek i Windus. Mężczyzna twierdzi, że po kilku latach bycia gangsterem poszedł na współpracę z Centralnym Biurem Śledczym i Urzędem Ochrony Państwa.