Alpejczyk Igor Sikorski, który jako jedyny reprezentant Polski przywiózł z Pjongczangu medal zimowych igrzysk paraolimpijskich, ma już pomysł, jak uczcić wywalczony na monoski w slalomie gigancie brąz. "Może kupię sobie nowy wózek" - stwierdził zawodnik Startu Bielsko-Biała. Przyznał, że przed startem w igrzyskach odczuwał presję. "Udało mi się z nią poradzić (…). Robiłem po prostu swoje" - podsumował.

Już przed wylotem polskiej kadry do Korei Południowej wiele osób wskazywało Sikorskiego jako największą nadzieję biało-czerwonych na podium.

Faktycznie była presja, ale udało mi się z nią poradzić i wierzyłem, że mogę walczyć o medal. Robiłem po prostu swoje. Podczas zawodów nie czułem tego stresu, cieszyłem się po prostu jazdą na nartach. Po wywalczeniu krążka czułem i radość, i ulgę - ale większa była chyba radość - opowiadał Sikorski po powrocie do kraju.

Przed nim teraz okres odpoczynku i regeneracji. A od połowy kwietnia pewnie zaczniemy przygotowania do kolejnego sezonu - poinformował.

27-latek przyznał, że widać wzrost zainteresowania sportem niepełnosprawnych ze strony potencjalnych sponsorów - co ma olbrzymie znaczenie w kontekście finansowania zgrupowań.

Wyjazdów na śnieg jest wciąż za mało, więc cieszy fakt, że coraz więcej firm chce współpracować i wspiera nasz sport. Bo wtedy możemy lepiej się przygotować, zrealizować więcej treningów i walczyć o te najwyższe cele - podkreślił.

Jak dodał, nie brakuje elementów, które można poprawić: Liczba dni na śniegu, ciągłość przygotowań, letnie zgrupowania kondycyjne.

Czy po sukcesie w Pjongczangu planuje sam sobie sprawić nagrodę? Pod tym względem świeżo upieczony medalista olimpijski i wicemistrz świata w slalomie z ubiegłego roku jest - jak sam przyznał - pragmatyczny.

Może kupię sobie nowy wózek, bo ten obecny już się rozlatuje. Na tym wyjeździe miałem dwa razy defekt koła - podsumował Sikorski.

(e)