"Nie było żadnej dodatkowej puli dawek szczepionek dla Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, tym bardziej specjalnej puli dla celebrytów” – tak prezes Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski skomentował burzę wokół szczepień przeciwko Covid-19 dla osób spoza grupy zero – w tym m.in. aktorów. “Wszystkie szpitale otrzymały tak samo opisane, zdefiniowane przesyłki szczepionki. To były szczepionki dedykowane wyłącznie dla osób z grupy zero" - dodał.

Oczekujemy od WUM zaprzestania mijania się z prawdą i sprostowanie nieprawdziwych informacji - podkreślił w rozmowie z PAP szef Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski. Jak dodał, każdy szpital przeprowadzający szczepienia przeciw Covid-19 "zamawia tyle szczepionek, ile deklaruje wykorzystać". WUM otrzymał 450 dawek i tyle dawek powinno zostać zużytych do zaszczepienia osób z grupy zero - wskazał.

W opublikowanym 31 grudnia oświadczeniu WUM informował, że "Agencja Rezerw Materiałowych przekazała do CM WUM 450 dodatkowych dawek szczepień - niezależnie od puli przeznaczonych dla etapu zerowego akcji - które musiały być wykorzystane jeszcze w tym roku. Z puli dodatkowych dawek zaszczepionych zostało 300 pracowników szpitali WUM oraz grupa 150 osób obejmująca rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym znane postaci kultury i sztuki (18 osób), które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień".

Wśród osób spoza grupy zero, które skorzystały z możliwości zaszczepienia, są m.in. były premier Leszek Miller, a także aktorka Krystyna Janda, jej były mąż Andrzej Seweryn i córka Maria Seweryn czy piosenkarka, reżyserka i scenarzystka Magda Umer. "Nie prosiłam nikogo o zaszczepienie się przeciwko Covid 19. To mnie poproszono o to, w ramach akcji popularyzowania, namawiania do szczepień. Wytłumaczono także, że nie zabieram nikomu miejsca, że walka o każdą zaszczepioną osobę jest teraz priorytetem państwa i służby zdrowia" - napisała artystka w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku. "Tłumaczono nam, że godząc się, stajemy się ambasadorami szlachetnej akcji. Zgodziłam się myśląc, że czynię dobro, a okazało się że jest to rozumiane odwrotnie" - podkreśliła. 

W rozmowie z Polsat News o przyjęciu pierwszej dawki szczepionki poinformował też aktor Wiktor Zborowski. Z kolei w "Faktach" TVN przyznał się do tego dyrektor programowy tej stacji - Edward Miszczak. Zostałem powiadomiony przez szpital, w którym kiedyś byłem leczony, że jest możliwość wzięcia szczepionki pod warunkiem, że stawie się w ciągu godziny. Mam 65 lat i zdecydowałem się skorzystać, będąc przekonanym, że to części akcji promującej - tłumaczył. 

Miller: Jeśli to wszystko spopularyzowało ideę szczepień, to warto było

Leszek Miller pochwalił się przyjęciem pierwszej dawki szczepionki przeciw Covid-19 już w czwartek na Twitterze. W sobotę opowiedział o szczegółach w rozmowie z TVN24. 

Były premier, a obecnie europoseł, przekonywał, że zaszczepił się, bo jest pacjentem Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Z dodatkowych dawek, które Agencja Rezerw Materiałowych przekazała Warszawskiemu Uniwersytetu Medycznemu mogły skorzystać rodziny pracowników i pacjenci placówek Uniwersytetu - stwierdził.

Ponieważ od lat jestem pacjentem WUM, zatelefonowałem po leki do tej placówki, w której się leczę. I dowiedziałem się, że jest możliwość szczepienia dla pacjentów. Zapytałem się, czy mogę z tego skorzystać, odpowiedź byłą pozytywna. Mam 75 lat, różne schorzenia i nadzwyczajnej w świecie boję się tego wirusa - tłumaczył Miller.

Skorzystałem z zaistniałej możliwości. Nie traktowałem, że uczestniczę w jakieś zorganizowanej promocji szczepień, ale postanowiłem o mojej decyzji poinformować na Twitterze, bo nie chciałem sprawiać wrażenia, że robię coś potajemnie - zapewnił europoseł. Część dziennikarzy i polityków przyjęło za pewnik, że szczepiłem się z puli grupy zero, nie mając ku temu uprawnień. To jest nieprawda. Rozdmuchali to do monstrualnych rozmiarów, ale jeśli to wszystko spopularyzowało ideę szczepień, to warto było - ocenił Miller. 

Morawiecki: Pojawili się ludzie, którzy dobro własne stawiają nad dobrem wspólnoty

Informacje medialne o znanych osobach m.in. ze świata kultury i polityki, które zaszczepiły się poza kolejnością to prawdziwy skandal. Nie ma żadnego uzasadnienia dla łamania zasad - stwierdził w rozmowie z PAP premier Mateusz Morawiecki. Każda dawka szczepionki przekazana z naruszeniem harmonogramu to dawka, której może zabraknąć osobom najbardziej potrzebującym - ostrzegł.

Osoby publiczne, które postanowiły wykorzystać swoją pozycję do uzyskania szczepionki poza kolejnością nie tylko kompromitują siebie, ale szkodzą Narodowemu Programowi Szczepień - stwierdził szef rządu. Tak samo jest z placówkami, które dopuściły do tego procederu - zaznaczył.

W czasie, kiedy naszymi przykazaniami powinny być solidarność i odpowiedzialność pojawili się ludzie, którzy dobro własne stawiają nad dobrem wspólnoty. Nie ma na to zgody i nie będzie dla takich postaw usprawiedliwienia. Reguły są jasne dla wszystkich - takie same dla zwykłych obywateli, jak dla aktorów, polityków czy dziennikarzy. Każdy przypadek nadużycia zostanie wyjaśniony, a osoby odpowiedzialne powinny zostać ukarane - podkreślił premier.

Kontrola NFZ i komisja powołana przez rektora WUM

Minister zdrowia Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej w piątek skrytykował decyzję dotyczącą kryteriów dodatkowych szczepień w WUM. Poinformował też, że poprosił prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o przeprowadzenie szczegółowej kontroli w jednostkach związanych z WUM. Jak mówił, kontrola ma ruszyć w poniedziałek, 4 stycznia.

Niedzielski zwrócił przy tym uwagę, że wyjątki od podstawowej zasady kolejności szczepień zostały bardzo konkretnie sprecyzowane. Jak podkreślił, dopuszczono do szczepienia ewentualnie pacjentów, którzy są w danym szpitalu węzłowym albo członków rodzin pracujących lekarzy. Jeżeli te kryteria nie zostaną spełnione będę oczekiwał, że rektor WUM wyciągnie konsekwencje wobec osób, które podjęły te decyzje - wskazał szef resortu zdrowia. 

Rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Zbigniew Gaciong powołał specjalną komisję, która ma wyjaśnić sprawę zaszczepienia przeciwko Covid-19 osób spoza grupy pracowników służby zdrowia. 

Prof. Zbigniew Gaciong tłumaczył, że za szczepienia odpowiedzialna jest spółka Centrum Medyczne, która jest nadzorowana przez Uniwersytet. Zwróciłem się także do przewodniczącego rady nadzorczej spółki o podjęcie odpowiednich kroków, mających na celu wyjaśnienie tej kwestii - dodał. 

Prof. Gaciong przyznał, że nie wiedział, że przeciwko Covid-19 zaczepieni zostaną m.in. aktorzy, co na tym etapie nie powinno mieć miejsca. Nie umiał też odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób zostali wybrani. Do tego celu służy powołana przeze mnie komisja - stwierdził. 

Proszę pamiętać, że to była sytuacja wyjątkowa. To była dodatkowa pula przyznana do szczepienia, dodatkowa pula 450 dawek. Większość osób zaszczepionych to są medycy - zapewnił rektor WUM. Z tego, co wiem, żadna dawka nie została zmarnowana. Nikt z medyków nie został odesłany z odmową zaszczepienia - oświadczył.