Tony marchewek i słodkich ziemniaków zrzucono ze śmigłowców na tereny w południowo-wschodniej Australii, na których już udało się ugasić pożary. W ten sposób dostarczana jest żywność dla zwierząt, które uszły z życiem przed żywiołem, a teraz mają problemy z przetrwaniem na wypalonych do gołej ziemi obszarach. Szacuje się, że w ogniu mogło zginąć nawet miliard zwierząt.

Rząd Nowej Południowej Walii przystąpił do akcji ratowania zwierząt, które przetrwały pożary buszu. Na spalonej ziemi nie mając, co jeść. Dlatego żywność jest dla nich zrzucana ze śmigłowców.

W tym roku pożary, związane ze szczególnie dotkliwą suszą w Australii, nasiliły się w wyniku globalnego ocieplenia. Mocno ucierpiały australijska flora i fauna, w tym unikalne na skalę światową gatunki. Szacuje się, że zginęło około miliarda zwierząt.

Minister ochrony środowiska Sussan Ley ostrzegła, że na niektórych obszarach koale australijskie będą musiały zostać sklasyfikowane jako gatunek zagrożony.