Nagrania rozmów podsłuchanych w restauracji "Sowa i Przyjaciele" ujawnione w zeszłym tygodniu przez media publiczne, nie są znane prokuratorom, którzy prowadzili postępowanie w tak zwanej aferze taśmowej - ustalili reporterzy śledczy RMF FM. Chodzi o nagranie z prywatnej imprezy, w której uczestniczyli między innymi Paweł Graś, Włodzimierz Karpiński i ksiądz Kazimierz Sowa.

Prokuratura potwierdza, że ujawniony materiał nie był przedmiotem zakończonego śledztwa, w którym sąd skazał Marka Falentę na 2,5 roku więzienia, a nagrywających kelnerów na kary w zawieszeniu.

Nie znaliśmy tego materiału - usłyszeliśmy w prokuraturze. Do tej pory nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi, czy śledczy w jakikolwiek sposób zajmą się nowymi materiałami. Na razie nie ma żadnej reakcji na ujawnienie nagrań pochodzących z przestępstwa. Trzeba jednak pamiętać, że nagrywanie i publikowanie podsłuchanych rozmów ścigane jest na wniosek pokrzywdzonych. A w tej sprawie decyzji na razie nie ma.

To, że światło dzienne ujrzały nieznane do tej pory taśmy może oznaczać, że nie wszyscy zamieszani w proceder zostali wykryci i skazani. Co więcej - jak mówią rozmówcy RMF FM ze służb - może to świadczyć o tym, że istnieją osoby dysponujące całym katalogiem nieznanych nagrań, które mogą być z różnych powodów ujawniane i wykorzystywane. To pokazuje także, że śledczy nie mają wiedzy o tym, kto jeszcze mógł zostać nielegalnie nagrany i z własnej inicjatywy nie śpieszą się, by się o tym dowiedzieć.

Marek Biernacki: Piwniczka z taśmami znajduje się w ręku przedstawicieli jednej z opcji

To będzie niekończąca się opowieść. Taśmy wciąż będą wykorzystywane do walki politycznej - tak poseł PO z sejmowej speckomisji Marek Biernacki komentuje informacje, że nagrania nie były znane prokuraturze prowadzącej śledztwo w tak zwanej aferze taśmowej. Według Biernackiego, śledczy powinni wszcząć przynajmniej postępowanie wyjaśniające, by ustalić, czy wszyscy uczestnicy afery taśmowej zostali wykryci. Poseł PO podkreśla, że publikowanie kolejnych nagrań destabilizuje państwo i takie działanie w końcu trzeba ukrócić, bo może dojść do "wojny na taśmy".

Pojawiają się one w sytuacjach ściśle określonych politycznie. Oznacza to, że piwniczka z taśmami znajduje się w ręku przedstawicieli jednej z opcji - tłumaczy Biernacki.

Z kolei Marek Suski z PiS widzi wiele pozytywów ujawniania nagrań. Przyznaje, że materiały rzeczywiście mają wpływ na sytuację polityczną.

Ten wpływ jest oczyszczający. Dowiedzieliśmy się w jaki sposób nasz kraj był rządzony - mówi.

Według Marka Suskiego, prokuratorzy powinni zająć się badaniem treści podsłuchanych rozmów. Jeżeli natomiast podsłuchane osoby czują się pokrzywdzone, to mogą złożyć zawiadomienie do prokuratury.
 

TVP Info publikuje nowe nagrania z podsłuchów w warszawskiej restauracji

9 czerwca TVP Info opublikowało nagrania z podsłuchów w restauracji "Sowa & Przyjaciele". W spotkaniu - jak podała telewizja - mieli uczestniczyć m.in. b. rzecznik rządu Paweł Graś, b. minister Skarbu Państwa Włodzimierz Karpiński, b. szef BOR gen. Marian Janicki i ks. Kazimierz Sowa. Z krótkiego nagrania wynika, że rozmowa miała dotyczyć m.in. obsadzania stanowisk w spółce energetycznej Tauron.

O restauracji "Sowa & Przyjaciele" stało się głośno w związku ze sprawą nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę, szefa CBA Pawła Wojtunika. W sumie, podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań, utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97.

Ujawnione w mediach nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska. We wrześniu 2015 r. do sądu trafił akt oskarżenia ws. trzech osób: biznesmena Marka Falentę, dwóch kelnerów Konrad Lassoty i Łukasza N oraz współpracownika F. Krzysztofa R.

W grudniu Marek Falenta został skazany nieprawomocnie na 2,5 roku więzienia bez zawieszenia, kelner Konrad L. i Krzysztof R. na 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywny. Sąd odstąpił od ukarania drugiego z kelnerów, który pomagał śledczym. N. zeznawał, że to Marek Falenta za pieniądze zlecał nagrywanie rozmów.

(ug)