Nawet jeśli nie uda się uzgodnić wspólnego kandydata na nowego premiera, PiS i tak zgłosi wniosek o wyrażenie wotum nieufności obecnemu rządowi - oświadczył prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Trwanie tego rządu określił mianem skandalu.

Prawo i Sprawiedliwość zamierza złożyć wniosek o konstruktywne wotum nieufności. W tym celu prowadził dziś konsultacje. Uzyskał poparcie posłów Solidarnej Polski i Polski Razem.

Choć będziemy jeszcze ciągle próbować uzgadniać kandydata, to jeśli te usiłowania nie przyniosą rezultatu, to i tak zgłosimy wniosek o wotum nieufności, bo uważamy, że jest to nasz obowiązek wobec Polski, obowiązek moralny, obowiązek polityczny. Trwanie tego rządu jest skandalem i w związku z tym każdy, kto ma poczucie jakiegokolwiek zobowiązania wobec własnej ojczyzny, jakiejkolwiek dbałości o dobro wspólne, musi dążyć do tego, aby ten rząd odszedł - powiedział Kaczyński.

Dodał, że jeśli wniosek PiS o wotum nieufności nie zostanie poparty, to ci "którzy go nie poprą, będą brali na siebie odpowiedzialność za ten rząd, za to wszystko, co wyszło na jaw".

Z Prawem i Sprawiedliwością nie chcą rozmawiać politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Polskiego Stronnictwa Ludowego - oba te ugrupowania odrzuciły zaproszenia partii Jarosława Kaczyńskiego. Ludowcy na razie trwają w koalicji, a SLD nie chce brać udziału w przedsięwzięciu bez sprawdzenia, czy koalicja trwa, a to można zbadać tylko głosując wotum zaufania dla rządu.

Z kolei PiS nie chce rozmawiać na temat utworzenia rządu technicznego ani z Twoim Ruchem, ani z Platformą Obywatelską, do których nie wysłano nawet zaproszeń do konsultacji.

Zgodnie z konstytucją Sejm wyraża Radzie Ministrów wotum nieufności większością ustawowej liczby posłów (231 głosów) na wniosek zgłoszony przez co najmniej 46 posłów i wskazujący imiennie kandydata na premiera. Koalicja PO-PSL ma łącznie 235 posłów, zatem by zdobyć odpowiednią większość, za wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności wobec obecnego rządu musiałaby zagłosować nie tylko cała opozycja, ale też co najmniej kilku posłów z klubów koalicyjnych.