Atak nowiczokiem na byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala i jego córkę mógł być koordynowany przez trzeciego agenta - donosi internetowy serwis śledczy Bellingcat. Do zamachu doszło w marcu ubiegłego roku w angielskim mieście Salisbury. O jego przeprowadzanie oskarżeni zostali dwaj agenci GRU - rosyjskiego wywiadu wojskowego.

Denis Siergiejew jest wysokiej rangi oficerem wywiadu. W lutym tego roku został zidentyfikowany jako trzecia osoba, która mogła być potencjalnie zamieszana w atak na Skripalów. Nie znano jednak dokładnie jego roli. Najnowsze ustalania portalu Bellingcat dowodzą, że to on prawdopodobnie koordynował przebieg akcji w Salisbury.

Siergiejew przyleciał do Londynu cztery godziny przed dwójką agentów podejrzanych o przeprowadzenie zamachu. Potem przez dwa dni pozostawał w hotelu, komunikując się ze zwierzchnikami w Moskwie za pomocą zakodowanych aplikacji. Przeprowadził też jedenaście rozmów telefonicznych z osobą znaną tylko z imienia jako Amir. W tym czasie Siergiejew raz tylko opuścił swój pokój, a sygnał jego telefonu komórkowego zarejestrowano w pobliżu stacji kolejowej, skąd do Salisbury udali się Aleksander Miszkin i Anatolij Czepiga - formalnie oskarżeni przez Scotland Yard o próbę morderstwa i posiadanie niebezpiecznej substancji chemicznej. Jeśli doszło do ich spotkania z trzecim agentem, mogli wówczas otrzymać ostateczne instrukcje, a nawet fiolkę z nowiczokiem.

Dziennikarze śledczy portalu Bellingcat otrzymali niezbędne dane, w tym numer telefonu komórkowego, którym posługiwał się Siergiejew od osoby pracującej dla jednej z rosyjskich sieci telefonii komórkowej.

Władze na Kremlu sprzeciwiają się ekstradycji oskarżonych o atak na Skripalów, a sami agenci zaprzeczają, jakoby mieli cokolwiek wspólnego z wydarzeniami w Salisbury. Jak zapewniali w wywiadzie wyemitowanym dla rosyjskiej telewizji RT, udali się do Wielkiej Brytanii w celach turystycznych.

Opracowanie: