Kolejne w ostatnich tygodniach trzęsienie ziemi nawiedziło Nepal. Jak twierdzi prof. Stanisław Lasocki z Instytutu Geofizyki PAN, ziemia w tamtym rejonie w najbliższym czasie się nie uspokoi. Jak dodaje ekspert, "pierwsze dwa tygodnie są najbardziej dramatyczne". "Później sytuacja się uspokaja, jednak zależnie od tego, jaki jest wstrząs główny, to te aftershocki potrafią trwać miesiące, a nawet lata" - dodaje.

Anna Baranowska: Co jest powodem tego, że w ostatnim czasie w regionie Nepalu tak często dochodzi do trzęsień ziemi?

Prof. Stanisław Lasocki: Jak jeden kawałek się ukruszy, to potem następne kawałki też się muszą ukruszyć. Jeżeli przez dłuższy czas nie było tam trzęsień ziemi i nagromadziły się odkształcenia, w pewnym monecie pękł segment uskoku na mniej więcej zachodnio-północnej stronie od Katmandu, to potem także ten inny segment będący na stronie północno-wschodniej. To trzęsienie ziemi, które było dzisiaj, zostało poprzedzone trzęsieniem ziemi, które było - o ile dobrze pamiętam - 26 kwietnia. Ono umknęło uwadze mediów, dlatego że wydawało się, że to jest jeden z silniejszych aftershocków. Natomiast to jest w zupełnie innym miejscu, to jest oko 130 km od centrum trzęsienia ziemi poprzedniego. I to jest właśnie to, co powiedziałem - jeden fragment najpierw został połamany, to teraz mamy drugi fragment, który przez to, że tamten jest pokruszony już jest osłabiony i zaczął pękać. I pękł tego 26 kwietnia (magnituda 6,7) i dzisiaj mamy 7,4.

Czy wobec tego należy się spodziewać, że w kolejnych dniach też mogą występować tak silne trzęsienia ziemi w tamtym regionie?

Wydaje mi się, że to 7,3 będzie miało swoje afershocki, czyli mogą występować trzęsienia ziemi mniej więcej o magnitudach 6 i 6 z kawałkiem. Natomiast to jest rejon bardzo silnie sejsmiczny więc tak to już jest, że kiedyś musiało dojść do trzęsień ziemi. Tamten segment, który w tej chwili został dotknięty trzęsieniem ziemi, to jest segment, który w sumie jest nawet bardziej aktywny niż ten w bardziej zachodniej części. Ale w ogóle cały rejon jest niezwykle aktywny sejsmicznie.

Kiedy te aftershocki mogą się uspokoić?

Aftershocki występują zawsze po trzęsieniu ziemi i one już prawdopodobnie w Nepalu występują. Nie wiązałbym tego trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,3 i poprzedniego o 6,7, które dokładnie było w tym samym miejscu co dzisiejsze trzęsienie ziemi z tym tragicznym o magnitudzie 7,8. Nie wiązałbym w ten sposób, że według mnie - z pobieżnych danych, jakie mam - to nie są aftershocki. To są samoistne zjawiska, które wynikają z natury rzeczy, z tego faktu, że nastąpiły już osłabienia tego fragmentu, albo że po prostu doszło do krytycznych naprężeń. Natomiast po tym trzęsieniu ziemi 7,3 będą występować aftershocki. Pierwsze dwa tygodnie są najbardziej dramatyczne, dlatego że wtedy występują najsilniejsze aftershocki, czyli o magnitudzie zbliżonej do magnitudy wstrząsu głównego. Później sytuacja się uspokaja, zależnie od tego, jaki jest wstrząs główny, to te aftershocki potrafią trwać miesiące, a nawet lata, jeżeli jest to bardzo silny wstrząs.

Czy to, że trzęsienie ziemi wystąpiło dość płytko - na głębokości 19 km - będzie miało wpływ na kwestię wtórnych wstrząsów?

Nie, to nie ma żadnego znaczenia. Afterschocki to jest po prostu wyniszczenie tych fragmentów, które jeszcze nie zostały zniszczone w głównym trzęsieniu ziemi. Cały proces przesunięcia się ogromnych mas skalnych jest procesem, w którym występują duże siły tarcia. Jak te siły zostają przezwyciężone na skutek permanentnego nacisku ze strony przesuwających się płyt, to następuje pęknięcie i przesuniecie. Nie wszystkie fragmenty mają równą odporność, nie wszystkie fragmenty przesuną się równocześnie. To jest taka sytuacja, jakbyśmy chropowatą powierzchnię trącą przesuwali po innej chropowatej powierzchni - tam są większe zadziory, to się jeszcze na chwilę zatrzyma, ale nie ma innego wyjścia, bo potem i tak odpuści i się przesunie. Na tym polegają aftershocki - są to wstrząsy, które dołamują te fragmenty uskoku, który już został w całości zdewastowany i przesunięty przez trzęsienie główne, ale jakieś tam jeszcze drobne mosty łączące te dwa skrzydła uskoku i teraz nie pozostaje nic innego, tam się teraz kumulują odkształcenia i one w końcu pękają. Wydaje mi się, że to trzęsienie ziemi nie jest aftershockiem poprzedniego, chociaż ma bardzo podobny mechanizm, jest to także uskok odwrócony, jak równie większość trzęsień ziemi w tamtym rejonie.

Można uznać, że to są dwa zupełnie odrębne zdarzenia?

Tak bym to czytał.

Czyli nie trzeba ich ze sobą wiązać?

Wiązać trzeba, dlatego że sytuacja sejsmotektoniczna jest taka sama - to jest sytuacja nacisku płyty indyjskiej na stabilną płytę euroazjatycką. Indyjska płyta przesuwa się w tempie 4-5 cm na rok w stronę północną i teraz coś się musi zdarzyć. Musi się zdarzyć to, że na granicy, gdzie płyty się zderzają, następuje coś takiego jak marszczenie, czyli materiał jest ściskany, ale znajduje sobie miejsce, gdzie jest wypychany do góry i w końcu musi dojść do pęknięcia tych płyt. To nie pęka na całej długości kontaktu międzypłytowego. Gdyby tak się stało, to byłaby niewyobrażalna katastrofa. Pękają najsłabsze i najbardziej naprężone fragmenty tego kontaktu. I teraz tak - jak pęknie w danym miejscu na długości mniej więcej 130 km - jak to się zdarzyło przed tym trzęsieniem ziemi poprzednim, to następny fragment tej samej granicy jest niepęknięty - tu się przesunęło, a tam zostało. To teraz te naprężenia są tam największe i teraz w następnej kolejności powinien pęknąć inny fragment, żeby to wszystko się po pewnym czasie wyrównało. W związku z tym to jest sejsmotechnicznie powiązane, natomiast nie są to aftershocki, to nie są wstrząsy następcze tamtego, tylko jest to inny fragment tego samego kontaktu międzypłytowego łamany.

Jest szansa, że w najbliższym czasie - jeżeli nie został ten proces zakończony - można się spodziewać wstrząsów o podobnej sile.

Tak, tylko nie wiadomo, co to znaczy ten "najbliższy czas". Może być to za lat 10, może to być w tym rok, może to być za lat 30. Nie wiemy, jaki jest na głębokości nawet 19 km stan wytrzymałości materiału. Nie wiemy, czy te naprężenia są tak silne, że to musi pęknąć, tak jak belka pęka jak się ją naciska. Wiemy tylko, że na tej długości trzęsienia ziemi muszą wystąpić. Będą występować i będą występować zarówno na zachód od tego trzęsienia ziemi od tego trzęsienia ziemi tragicznego, jak i wschód od tego, które było dzisiaj. Jeśli o te 4 cm się przesuwa się subkontynent na północ to proszę sobie wyobrazić, że samochód jeden na drugi przesuwa się w tempie 4 cm na rok - to jest powoli, ale 4 cm to jest dużo. Coś się musi stać.