"Najpierw trzeba pojawić się na mecie, a dopiero później można sprawdzać wyniki" - mówi tuż przed startem rajdu MT Rally kierowca RMF 4Racing Team Robert Kufel, uważany za jednego z liderów imprezy. "Na pewno chcielibyśmy znaleźć się w czołówce, ale zobaczymy, co będzie się działo na trasie" - dodaje inny kierowca jadący w barwach RMF FM Aleksander "Fazi" Szandrowski.

Obaj kierowcy podkreślają, że MT Rally to jeden z ważniejszych rajdów w tym sezonie. Ze względu na to, że coraz mniej mamy terenów odosobnionych do tego typu sportów, Poligon Drawsko jest - można powiedzieć - najciekawszym i najbardziej urozmaiconym terenem dla takiego typu imprez. MT Rally to na pewno bardzo trudny rajd. Myślę, że oprócz szybkich partii będą też bardzo ciężkie próby, gdzie trzeba będzie wykazać się sprytem i - można powiedzieć - zwinnością, by jak najszybciej pokonać przeszkodę i nie utknąć. Konkurencja jest duża, a wyniki świadczą o tym, że nawet przy tak długim rajdzie - 700 kilometrów - różnice czasowe są wręcz sekundowe. Tak że na całym rajdzie trzeba być skoncentrowanym, żeby nie popełniać głupich błędów - podkreśla Kufel.

Szandrowski dodaje, że dzięki dobrej organizacji impreza zyskała już sobie wielu zwolenników. Mam nadzieję, że przekonamy się o tej dobrej organizacji niebawem. (…) To jest bardzo ciekawy rajd, podzielony na grupy cross-country i przeprawowe. Bardzo szybki - mówi.

Jak podkreśla, MT Rally to największa tego typu impreza w Polsce i jedna z największych w Europie. Startuje tutaj ponad 180 załóg - podkreśla.

"Miejsca w czołówce? Zobaczymy. Najpierw trzeba dojechać do mety"

Kufel, typowany na jednego z potencjalnych zwycięzców imprezy, pytany o szanse w rajdzie, odpowiada ostrożnie: Nie będę może żartował w ten sposób, że media kłamią, ale generalnie na pewno to, co do tej pory osiągnęliśmy, ustawia nas jakby w wyższym pułapie pretendentów. Ale nieraz już życie udowodniło, że najpierw trzeba pojawić się na mecie, a dopiero potem sprawdzać, jaki kto miał wynik.

Kierowca podkreśla, że RMF 4Racing Team to zespół złożony z doświadczonych zawodników. Nie są to ludzie, którzy robią dopiero pierwsze kroki. Mam więc nadzieję, że wszystkie wysiłki, które włożymy w to, żeby jechać jak najlepiej, znajdą odzwierciedlenie w wynikach. Wszyscy muszą dołożyć starań, żebyśmy pojawili się na mecie z jak najlepszym rezultatem - mówi.

Ostrożny w prognozowaniu wyników jest również Szandrowski, choć przyznaje, że ambicje są. Na pewno chcielibyśmy się znaleźć w czołówce rajdu, z takim zamiarem częściowo przyjechaliśmy. Aczkolwiek ja zawsze staram się ostrożnie podchodzić do rajdu na początku. Zobaczymy, co będzie - mówi.

Samochody rajdowe, którymi startujemy, to samochody budowane od początku przez nas. Nasz samochód (Szandrowskiego i Rafała Płuciennika) powstał u mnie w warsztacie, budowany przeze mnie i moich chłopaków. To są samochody specyficzne, specjalnie przygotowywane do tego rodzaju wyścigów - dodaje Szandrowski.

"Dakar na razie jest nierealny. Nic na siłę"

Pytani o plany startów na ten rok, obaj kierowcy przyznają, że przed nimi wiele pracy. Kalendarz startów jest dosyć napięty. Jak teraz zaczniemy jeździć, to w sumie co dwa tygodnie jesteśmy na jakiejś dużej imprezie. Jedyna dłuższa przerwa, około miesiąca, jaką będziemy mieć, to przerwa po rajdzie Drezno-Wrocław - mówi Kufel.

Szandrowski przyznaje zaś, że w tym sezonie udział w legendarnym Dakarze jest nierealny. Start w Dakarze jest może dla każdego z nas jakimś marzeniem, aczkolwiek ja uważam, że nie należy tego robić za wszelką cenę.