Naukowcy z Queen Mary, University of London nie pomylili się. Jeszcze przed meczem finałowym mundialu stwierdzili, że mistrzostwo świata zdobędą Hiszpanie. Tym razem ta prognoza nie była oparta na widzimisie jakiegoś głowonoga, ale analizie przebiegu turnieju dokonanej przy pomocy teorii grafów.

Zobacz również:

Używa się tej teorii między innymi do oceny bezpieczeństwa sieci komputerowych i ich projektowania w taki sposób, by awaria pojedynczych komputerów nie prowadziła do zatrzymania całego systemu. Tym razem posłużyła do sprawdzenia, która drużyna jest bardziej wszechstronna i trudniej będzie ją zatrzymać...

Matematycy z Londynu przeanalizowali wszystkie podania, które piłkarze wymieniali między sobą podczas turnieju. Na tej podstawie wyróżnili graczy, których obecność na boisku ma zasadnicze znaczenie dla poziomu gry całej ich drużyny. Okazało się, że Hiszpanie wymieniają o 40 procent więcej podań niż Niemcy i prawie dwa razy więcej niż Holendrzy. Ich gra jest przez to bardziej zrównoważona i trudniejsza dla rywala do przewidzenia. No, może poza jednym elementem. Czołowy strzelec Mistrzów Europy David Villa dostaje przeciętnie w meczu 37 podań więcej niż jakikolwiek inny napastnik na turnieju. Holendrzy powinni więc przede wszystkim ograniczyć jego swobodę. Sami podają rzadziej i najchętniej prosto do napastników, często grają z kontry i dobrze wykorzystują stałe fragmenty gry. Mimo swych atutów, zgodnie ze zdaniem matematyków z Londynu, w finale "pomarańczowi" musieli uznać wyższość Hiszpanów.