Sprawa polskiej ustawy powołującej komisję ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce była jednym z tematów wysłuchania na posiedzeniu ministrów UE ds. europejskich w związku z łamaniem zasad praworządności. Jak informuje dziennikarka RMF FM w Brukseli, głos podczas wysłuchania Polski zabrali przedstawiciele 10 krajów UE.

Jak dowiedziała się dziennikarka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon, unijni ministrowie byli poirytowani, że na spotkanie przyszedł polski ambasador Andrzej Sadoś. Nie pojawił się natomiast na wysłuchaniu minister Szymon Szynkowski vel Sęk.

Ambasador Sadoś zarzucił kłamstwo komisarzowi Reyndersowi

Ambasador Sadoś zarzucił kłamstwo komisarzowi Didierowi Reyndersowi, który przed spotkaniem wyraził poważna zaniepokojenie ustawą ws. powołania komisji do zbadania rosyjskich wpływów w Polsce i zapowiedział możliwe działania Komisji Europejskiej w tej sprawie.

Dzisiaj rano w wypowiedziach medialnych przekazywał nieprawdziwe informacje dotyczącego tego, że regulacja nie przewiduje odwołania się do sądu - przekazał RMF FM ambasador Sadoś.

Korespondentka RMF FM ustaliła, że na zakończenie spotkanie opinię Reyndersa powtórzyła unijna komisarz ds. sprawiedliwości. Viera Jourova powiedziała, że bardzo ważna jest kontrola sądowa decyzji komisji badającej rosyjskie wpływy. W przeciwnym razie - według Jourovej - będzie to miało poważny wpływ na uczciwość i legalność wyborów w Polsce.

Jourova zapowiedziała, że KE będzie nadal analizować ustawę.

Komisja będzie mogła wydać zakaz pełnienia funkcji publicznych do 10 lat

26 maja Sejm przyjął ustawę o powołaniu Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. 

29 maja prezydent Andrzej Duda zdecydował o podpisaniu ustawy o powołaniu komisji oraz o skierowaniu jej w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.

 

Z inicjatywą powołania komisji wyszli w grudniu ubiegłego roku posłowie PiS. Komisja ma analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki. Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.

Zgodnie z ustawą nie będzie możliwości blokowania kandydowania. Każdy będzie mógł kandydować. Art. 37 mówi o zakazie pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi. Żywcem przejęty z innej ustawy, o dyscyplinie finansów publicznych. To jest jedyny środek. Czyli ktoś nie będzie mógł, ewentualnie, po przeprowadzeniu całego postępowania, po weryfikacji sądowej objąć urzędu, w którym będzie dysponował środkami publicznymi - mówił Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej w Porannej rozmowie w RMF FM pytany o komisję weryfikacyjną.

Dlaczego ustawa nazwa "lex Tusk"?

Ustawa została okrzyknięta jako "lex Tusk", bo - zdaniem jej przeciwników - to prawo szyte jest pod wyeliminowane Donalda Tuska ze sceny politycznej, i to przed wyborami lub przynajmniej upokorzenie go w oczach wyborców.

Opowieści pana prezydenta, że od wyroku tej komisji można się odwołać, są w jego ustach żałosną kpiną, bo akurat on (prezydent - przyp. RMF) jako prawnik doskonale wie, jak działa sądownictwo administracyjne i procedury odwoławcze. Tam można się odwoływać wyłącznie w kontekście procedury - czy ona była zachowana - a nie co do istoty sprawy - zauważył prof. Antoni Dudek w Radiu RMF24.

Sądy wojewódzkie i Naczelny Sąd Administracyjny, które miałyby teoretycznie badać poprawność orzeczeń, nie będą badały meritum sprawy. Będą badały jedynie poprawność wykonania ustawy przez tę komisję - tłumaczył prof. Dudek.

To postępowanie represyjne, bardzo nieokreślony jest jego przedmiot. Co to oznacza, że ktoś jest pod wpływem rosyjskim? W jakim zakresie pod wpływem rosyjskim? W tej ustawie nie ma żadnego wyjaśnienia. To coś podobnego do oskarżenia o czary. Nikt nie wie, co to są czary i możemy swobodnie zakreślać granice tego, co ktoś zrobił albo czego nie zrobił - mówił w Rozmowie w południe w RMF FM dr Michał Laskowski, w latach 2020-2023 prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Karną.

Rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller oświadczył w poniedziałek, że rząd USA jest zaniepokojony ustawą o komisji ds. badania rosyjskich wpływów. Według Departamentu Stanu może być ona użyta do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce.

"Podzielamy obawy wyrażane przez wielu obserwatorów, że to prawo tworzące komisję badającą rosyjskie wpływy, może być wykorzystane do blokowania kandydatur polityków opozycji bez należytego procesu prawnego" - napisał Miller w oświadczeniu. Wezwał przy tym rząd w Warszawie, by zapewnić, że komisja nie będzie używana do ograniczania wyboru dla wyborców lub "nadużywana w sposób, który może wpłynąć na postrzeganą prawowitość wyborów".

Jesteśmy gotowi wyjaśniać wszelkie wątpliwości i nadinterpretacje, ale wpływ rosyjski na bezpieczeństwo Polski musi być gruntownie zbadany - w ten sposób Amerykanom polski resort spraw zagranicznych.