W poniedziałek ruszyły obrady specjalnej podkomisji MON powołanej do ponownego zbadania okoliczności katastrofy smoleńskiej. Jej członkowie odebrali nominacje, a potem zajmą się analizą zgromadzonych dokumentów.

Członkowie podkomisji zjawili się rano w budynku sąsiadującym z siedzibą MON przy ul. Klonowej w Warszawie. Będzie on tymczasową siedzibą podkomisji. Po godz. 11 przyjechał do nich szef MON, który wręczył członkom podkomisji akty powołania. Nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Podkomisja już w pełni pracuje i będzie przez najbliższy tydzień na pewno miała obrady w całości - powiedział rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz. Ministerstwo uruchomiło na swojej stronie internetowej zakładkę poświęconą komisji. Tam, jak zapowiedział Misiewicz, będą publikowane komunikaty i oświadczenia podkomisji; "na ten moment" będzie to jedyny kanał komunikacji podkomisji z opinią publiczną.

Misiewicz powiedział, że MON przekazało podkomisji dokumenty dotyczące katastrofy smoleńskiej, które dotychczas posiadało - zarówno te, które należały do poprzedniej komisji badającej katastrofę (tzw. komisja Millera), i zespołu, który przypominał jej ustalenia (zespół Macieja Laska przy KPRM), jak i część materiałów prokuratury. Członkowie podkomisji mają już tymczasowe certyfikaty uprawniające do dostępu do materiałów niejawnych, w poniedziałek - jak powiedział rzecznik MON - odbyli odpowiednie szkolenie.

Rzecznik MON powiedział, że nominacje zostały wręczone 19 z 21 członków podkomisji. Niestety z powodu bardzo ciężkiej choroby i obecności w szpitalu pan dr inż. Bogdan Gajewski nie może uczestniczyć, przynajmniej do momentu rehabilitacji, w pracach podkomisji. Powołany został pan prof. Piotr Witakowski. To powołanie dzisiaj otrzymał - tłumaczył rzecznik MON. Jak dodał, z przyczyn osobistych nieobecny był w poniedziałek sekretarz podkomisji prof. Jan Obrębski. Dr Gajewski miał być II wiceprzewodniczącym podkomisji. Z kolei prof. Witakowski to organizator konferencji smoleńskich i emerytowany inżynier budowlany z AGH.

Pytany o doniesienia części mediów o tym, że z udziału w pracach podkomisji zrezygnował jeden z członków - dziekan Wydziału Chemii Uniwersytetu Gdańskiego prof. Piotr Stepnowski, Misiewicz powiedział, że profesor nie jest obecny na posiedzeniu. Co do tego czy zrezygnował, ja nie mam takich informacji - dodał. Rzecznik MON poinformował też grono zagranicznych ekspertów podkomisji zwiększyło się z czterech do 10 osób. Doszło pięcioro osób z Wielkiej Brytanii i Szwecji, które mają pomagać Frankowi Taylorowi (to inżynier lotniczy z Wielkiej Brytanii, b. szef Centrum Bezpieczeństwa Lotnictwa Cranfield College of Aeronautics, konsultant ds. bezpieczeństwa lotniczego), oraz patomorfolog z USA. Misiewicz podkreślił, że członkowie podkomisji na razie pracują społecznie. W najbliższych dniach będą z nimi podpisywane umowy.

Antoni Macierewicz na początku lutego, przy okazji powołania podkomisji mówił, że "zostały ukryte podstawowe fakty i informacje, które w sposób zasadniczy zmieniają ogląd wydarzeń". Wśród nich wymienił zniszczenie ponad 400 kart informacji i meldunków, jakie zostały dostarczone 10 kwietnia 2010 r. do Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. W ubiegłym tygodniu Macierewicz zapowiedział przedstawienie tej informacji podkomisji, która - zdaniem ministra - powinna skierować do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na bezprawnym zniszczeniu materiału dowodowego. W poniedziałek rzecznik MON powiedział, że w resorcie trwają prace nad odtworzeniem tego, co się działo w dniu katastrofy, ale nie zostały one zakończone.

Ustalenia komisji Millera

Komisja Jerzego Millera ustaliła, że przyczyną katastrofy smoleńskiej było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, czego konsekwencją było zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji Tu-154M. Członkowie komisji podkreślali, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. Ponadto w raporcie wskazano m.in. na błędy rosyjskich kontrolerów z lotniska w Smoleńsku. Z kolei ostatni, opublikowany w kwietniu 2015 r. raport kierowanego przez Macierewicza zespołu parlamentarnego, zawierał tezę, że prawdopodobną przyczyną katastrofy była seria wybuchów m.in. na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce.

(ug)