Członkowie niektórych rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej nie wierzą prokuratorom, którzy przedstawili dziś sprawozdanie z badania próbek zebranych w Smoleńsku z wraku i miejsca katastrofy. Wynika z niego, że nie stwierdzono w nich obecności materiałów wybuchowych. Ewę Kochanowską i Andrzeja Melaka wystąpienie wojskowych prokuratorów nie przekonało.

Bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej, z którymi rozmawiał reporter RMF FM Krzysztof Zasada twierdzą, że prokuratorzy nie przedstawili szczegółów opinii biegłych. Ewa Kochanowska uważa, że to mogłoby rozwiać wątpliwości, które budzi w niej prowadzone śledztwo.

To jest bardzo skomplikowana historia, jedyne co ja widzę, to kompletny bezsens dzisiejszej konferencji, ponieważ otrzymaliśmy jakąś krótką konstatacje, bez żadnych wyliczeń, tabelek, które moglibyśmy sprawdzić. Nie bardzo mam pojęcie po co ta konferencja się dzisiaj odbywała. Ja jestem bardzo zainteresowana tym, to jest najważniejsza dla mnie rzecz, żeby się dowiedzieć, jak zginął mój mąż. I nie bardzo mogę zrozumieć, jak prokuratorzy mogą uznać, że opinia publiczna jest tym zainteresowana bardziej niż ja - powiedziała wdowa po rzeczniku praw obywatelskich Januszu Kochanowskim.

Z kolei według Andrzeja Melaka, całe śledztwo jest źle prowadzone, dlatego nie przekonało go dzisiejsze wystąpienie prokuratorów.

Bełkot, zwykły bełkot. Ja bym wierzył, gdyby śledztwo było prowadzone od początku rzetelnie, zgodnie z wymogami międzynarodowymi, od początku, przejrzyście, transparentnie. Wtedy można wierzyć - powiedział Andrzej Melak, brat zmarłego tragicznie w katastrofie smoleńskiej Stefana Melaka.

Śledczy: Na wraku nie było śladów materiałów wybuchowych

Śledczy zapowiedzieli, że najwcześniej pod koniec jesieni będą mogli kategorycznie stwierdzić, czy na pokładzie tupolewa doszło do wybuchu, czy też nie. Na przełomie lipca i sierpnia planowany jest kolejny wyjazd biegłych w celu dokonania kolejnych badań.

Jak poinformował na konferencji prasowej płk Ireneusz Szeląg z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, w 14 próbkach oraz dwóch próbkach kontrolnych biegli stwierdzili obecność śladowych ilości difenyloaminy, a w czterech próbkach - paranitrodifenyloaminy - substancji nieposiadających właściwości wybuchowych. Z kolei na czterech innych próbkach biegli stwierdzili obecność siarki, także nieposiadającej takich właściwości - wyliczał również płk Szeląg. Dodał, że dwa pierwsze związki są "powszechnie używane przy produkcji niektórych tworzyw sztucznych".

Płk Ireneusz Szeląg zapewnił również, że biegli nie mają podstaw, by stwierdzić, że dostarczone z Rosji próbki zostały w jakikolwiek sposób naruszone, i nie mają co do tego wątpliwości. Chodzi o 258 próbek - 124 próbki gleby z miejsca katastrofy i 134 próbki z wraku.