Dwaj polscy prokuratorzy i ośmiu biegłych wyjedzie w środę do Smoleńska, żeby zbadać wrak tupolewa, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku. Mają zostać w Smoleńsku co najmniej do końca września.

Do Rosji jadą dwaj prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, sześciu biegłych z zakresu badania wypadków lotniczych i techniki lotniczej oraz dwóch ekspertów z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji.

Według Naczelnej Prokuratury Wojskowej Polacy będą uczestniczyć w oględzinach wraku samolotu Tu-154M, a eksperci z CLK wykonają sferyczną dokumentację fotograficzną wraku oraz jego poszczególnych elementów.

Od niedzieli w Rosji są już dwaj inni polscy prokuratorzy wojskowi - płk Anatol Sawa i mjr Jarosław Sej, a także dwóch biegłych z zakresu pracy sprzętu automatyki lotniczej.

Polacy zajmują się w Moskwie badaniem elementów wyposażenia tupolewa. Czynności potrwają kilka dni. Na razie ciężko jest powiedzieć, jak będą wyglądały. Efekty będzie można ocenić później - powiedział major Sej.

Eksperci badają m.in. urządzenia elektroniczno-nawigacyjne, w tym komputery nawigacyjne, urządzenia awioniczne, urządzenia sterowania i zegary pokładowe.

Wrak Tu-154M pozostaje w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Nie wiadomo, kiedy miałby trafić do kraju. Przedstawiciele MAK i rosyjskiej prokuratury podkreślają, że jest dowodem w śledztwie i powinien pozostać w Rosji do końca postępowania.