Starałem się tłumaczyć Rosjanom, czym powodowane są nasze emocje, że wrak Tu-154 to dla nas nie tylko dowód w śledztwie, ale i symbol pamięci - mówił w Przesłuchaniu w RMF FM minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Z 10 kwietnia 2010 roku pamiętam martwą ciszę na spotkaniu rządu - dodaje.

Agnieszka Burzyńska: Jest poranek 10 kwietnia rok temu, co pan robi?

Krzysztof Kwiatkowski: Jestem w domu w Łodzi. Około godz. 8 mój młodszy syn, z radością przyjmujący do wiadomości powrót taty, budzi mnie, mówiąc, że oczekuje rozpoczęcia w trybie natychmiastowym zabawy z nim. Tak się ten dzień dla mnie rozpoczął. Niedługo później zadzwonił do mnie jeden z moich współpracowników, że najprawdopodobniej doszło do katastrofy samolotu Tu-154.

Agnieszka Burzyńska: Potem jest posiedzenie rządu. Co tam robicie? Jaka jest atmosfera? Jak to wygląda?

Krzysztof Kwiatkowski: Tej sceny z początku posiedzenia rządu na pewno nie zapomnę do końca życia. Zwyczajowo jest tak, że rząd spotyka na najwyższym piętrze Kancelarii Premiera. I kiedy normalnie w tygodniu przychodzi się na posiedzenia rządu, ministrowie czekają na przyjście premiera i jest zawsze gwar. Pamiętam, że tego dnia wchodziłem po tych schodach i była martwa cisza. Przyszedłem przed salę posiedzeń rządu, było już kilku ministrów m.in. minister Sikorski. Nie było prawie żadnych rozmów. Wszyscy stali w milczeniu.

Agnieszka Burzyńska: Czy dziś z perspektywy tego roku zrobiłby pan coś inaczej? Czy dostrzega pan jakieś błędy po stronie rządu.

Krzysztof Kwiatkowski: W zakresie tych rzeczy, które sam robiłem, czyli błyskawicznego poinformowania polskiego prokuratora generalnego, zadeklarowaniem wszelkiej pomocy, uważam, że te działania, które podjęliśmy były działaniami prawidłowymi.

Agnieszka Burzyńska: A premier popełnił jakiś błąd czy nie?

Krzysztof Kwiatkowski: Jeżeli mam oceniać, to jestem głęboko przekonany, że w tym konkretnym momencie wszyscy z nas starali się jak najlepiej zdać ten egzamin.

Agnieszka Burzyńska: A błąd naiwności?

Krzysztof Kwiatkowski: Błąd naiwności?

Agnieszka Burzyńska: Tak. 12 stycznia, 9 miesięcy po katastrofie Tatiana Anodina przedstawiła raport, z którego wynikało, że winni są niewyszkoleni, niedouczeni, niedoświadczeni piloci, na których naciskał pijany generał. Taka informacja poszła w świat.

Krzysztof Kwiatkowski: Raport strony rosyjskiej nas nie satysfakcjonuje. Na pewno nie jest tak, że możemy wskazać na jedną główną przyczynę.

Agnieszka Burzyńska: A nie zabrakło wtedy reakcji, takiej politycznej, takiej silnej?

Krzysztof Kwiatkowski: Ale przypomnijmy, że w grudniu reakcja premiera była jednoznaczna. Mówił wprost, że raport w tej formie jest nie do przyjęcia.

Agnieszka Burzyńska: Tak, tylko później, kiedy ten raport był przedstawiany, kiedy była mowa o gen. Błasiku, który miał naciskać, miał 0,6 promila alkoholu, co bardzo było podkreślane, oglądał pan ten raport? Co pan wtedy myślał?

Krzysztof Kwiatkowski: Uważam, że każdy z nas, jeżeli wykonuje jakieś obowiązki, ale przedstawia i uzasadnia te decyzje musi pamiętać, aby to robić w taki sposób, który jest uczciwy, dokładnie wobec każdej osoby. Mam pełne przekonanie, że tej uczciwości zabrakło. Obowiązek przeprowadzenia takich badań i podania ewentualnej zawartości alkoholu w organizmie jest obowiązkiem dotyczącym bezpośrednio tych, którzy sprowadzali, pilotowali statek powietrzny. Gen. Błasik był w kokpicie w kabinie pilotów.

Agnieszka Burzyńska: Ale nie pilotował.

Krzysztof Kwiatkowski: Wiemy, że nie pilotował samolotu.

Agnieszka Burzyńska: A dlaczego wtedy pan nie protestował? Dlaczego pan nie wyszedł i nie powiedział, tak nie można?

Krzysztof Kwiatkowski: Bo miałem i mam absolutne przekonanie, że formą zdecydowanej odpowiedzi z naszej strony powinien być i był w tym przypadku głos ekspertów. Przypomnijmy sobie, że niedługo po konferencji strony rosyjskiej, w kontekście możliwości przygotowanie rzetelnej odpowiedzi wraz z jakąś formą prezentacji z tych ustaleń, była konferencja prasowa komisji ministra Millera, która bardzo wyraźnie wskazała, że raport MAK-u przedstawia, ale tylko część okoliczności towarzyszących katastrofie.

Agnieszka Burzyńska: Dziś wszystko wskazuje na to, że będziemy mieli dwa raporty. Raport MAK-owski i raport komisji Jerzego Millera. Dwa, odrębne, oddzielne, i co dalej? Może już nic?

Krzysztof Kwiatkowski: Tę decyzję ogłosi pan minister Miller choćby z jednego względu. Gdyby dzisiaj, dowolny przedstawiciel polskiego rządu już mówił, co zrobi komisja ministra Millera po ogłoszeniu raportu, strona rosyjska mogłaby to wykorzystać, mówiąc, że od początku przewidzieliśmy pewien scenariusz, mniej szanując procedury w tym zakresie, a bardziej kierując się swoimi odczuciami. Naprawdę poczekajmy na raport.

Agnieszka Burzyńska: Ale tak po ludzku, panie ministrze, nie można wierzyć w to, że będzie wspólny raport.

Krzysztof Kwiatkowski: Emocje ludzkie towarzyszą nam wszystkim, ale szczególnie w tej sprawie i szczególnie w relacjach z tak trudną drugą stroną, jaką są Rosjanie, musimy bardzo precyzyjnie planować każdy krok. Osobą odpowiedzialną za te kroki po naszej stronie jest minister Miller. Poczekajmy na ogłoszenie przez niego raportu i zaproponowanie scenariusza dalszych działań.

Agnieszka Burzyńska: Wrak tupolewa to ikona pamięci o katastrofie, jak mówi premier, czy dowód w śledztwie?

Krzysztof Kwiatkowski: Tak naprawdę znaczenie szczątków samolotu Tu-154 jest podwójne. Jest to materiał dowodowy w postępowaniu przygotowawczym w tzw. śledztwie, ale dla polskiej strony jest to przede wszystkim element pamięci, symbol katastrofy. Wielokrotnie mówiłem o tym w rozmowach ze swoim rosyjskim odpowiednikiem ministrem sprawiedliwości Konowałowem, żeby oni zrozumieli skąd nasze emocje i skąd oczekiwania, żeby jak najszybciej szczątki samolotu trafiły do Polski.

Agnieszka Burzyńska: Dlaczego oni tego nie rozumieją?

Krzysztof Kwiatkowski: Strona rosyjska podkreśla procedurę. Oczywiście procedury są nam znane.

Agnieszka Burzyńska: Po co Rosjanom ten wrak? Do tej pory stał on pod tym brezentem, niszczał. Jakie ekspertyzy Rosjanie chcą tam przeprowadzić? Rozmawiał pan o tym?

Krzysztof Kwiatkowski: Mówiłem na czym polega znaczenie szczątków samolotu z punktu widzenia polskiej strony. Więcej, złożę jeszcze jedną deklarację. Jeżeli okazałoby się, że wrak samolotu do maja do Polski nie trafi, to kiedy mniej więcej za miesiąc będę miał oficjalną wizytę w Rosji, to oczywistą rzeczą jest, że wtedy również podejmę interwencję, żeby przyspieszyć przekazanie wraku do Polski.

Agnieszka Burzyńska: Która to będzie interwencja? Kiedy ten wrak ma szansę wrócić do Polski? Czy to nie jest takie sztuczne przeciąganie sprawy rzez Rosjan?

Krzysztof Kwiatkowski: Od strony proceduralnej może wrócić, zresztą te przepisy w Polsce są identyczne.

Agnieszka Burzyńska: Ja wiem, od strony proceduralnej. Ale co pan słyszy tak po ludzku?

Krzysztof Kwiatkowski: Oczywiście to, co słyszę na płaszczyźnie czysto ludzkiej, takiej mojej rozmowy z moim rosyjskim odpowiednikiem, jest wskazanie na to, co wynika z formalnego podziału kompetencji także po stronie rosyjskiej. Nie jest też tajemnicą, że prokurator generalny Federacji Rosyjskiej Jurij Czajka to były minister sprawiedliwości z czasów rządów Putina. Minister Konowałow to osoba studiująca na tym samym wydziale co prezydent Miedwiediew. W każdym kraju są pewne złożoności, które rzutują później na przebieg zdarzeń.

Agnieszka Burzyńska: Sytuacja wewnętrzna rzutuje na obecną sytuację?

Krzysztof Kwiatkowski: Nie jestem ministrem spraw zagranicznych.

Agnieszka Burzyńska: Pan to zasugerował.

Krzysztof Kwiatkowski: Za to wykorzystywałem i wykorzystuję wszystkie możliwości, które mam w swoich kontaktach z przedstawicielami Rosji, żeby pewne działania przyspieszyć.

Zapraszamy na specjalne wydania Faktów RMF FM ze Smoleńska. 9, 10 i 11 kwietnia nasi dziennikarze, Małgorzata Steckiewicz, Tomasz Staniszewski, Przemysław Marzec i Paweł Świąder będą relacjonować wydarzenia związane z rocznicą katastrofy. Zachęcamy też do śledzenia relacji Pawła Świądra na twitterze.