Tupolew nie miał żadnych szans na bezpieczne lądowanie w Smoleńsku. Mgła była tak gęsta, że piloci nie mogli zobaczyć ziemi - powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Edmund Klich. Jego zdaniem było 12 przyczyn katastrofy tupolewa. Wstrząsające, że było aż tyle niedoróbek, łamania zasad podczas organizacji i samego lotu - powiedział Klich.

Przedstawiciel Polski akredytowany przy działającej w Rosji komisji MAK badającej katastrofę prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem obwinia ludzi odpowiedzialnych za wojskowe lotnictwo. Uważa, że wojsko nie przestrzega procedur i dlatego dochodzi do wypadków. Robiliśmy próby na symulatorze w Rosji. Siedziałem w jego kabinie. Ziemię zobaczyłem tylko raz, kiedy samolot był na wysokości 20 metrów. Zaraz potem nastąpiła "katastrofa" - opowiada Klich.

Polski akredytowany podkreślił też, że i Rosjanie nie są bez winy. W jego 46-stronicowych uwagach do raportu MAK jest mnóstwo zastrzeżeń do tego, co działo się na lotnisku pod Smoleńskiem. Zdaniem Klicha między kontrolerami doszło do sporu, czy należy przyjmować samolot w takich warunkach pogodowych, jakie występowały wtedy na lotnisku.

W wywiadzie dla gazety Klich zaznaczył, że tuż po katastrofie naciskano na niego, by starał się najwięcej winy zepchnąć na Rosjan. Była to osoba odpowiedzialna za stan lotnictwa wojskowego - powiedział Klich.