Teza o wybuchu na pokładzie prezydenckiego tupolewa znajdzie się w raporcie podkomisji badającej katastrofę smoleńską, który ma zostać opublikowany 10 kwietnia - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Zespół zastrzega jednocześnie, że w rocznicę katastrofy zaprezentowany zostanie jedynie "wstępny raport techniczny", który w przyszłości będzie wymagał uzupełnienia.

Na pytanie, co jeszcze znajdzie się w dokumencie, rzeczniczka podkomisji smoleńskiej ogranicza się do ogólnego stwierdzenia: wszystkie techniczne aspekty katastrofy, które do tej pory udało się ustalić i potwierdzić eksperymentami i badaniami. Chodzi o sekwencję wydarzeń, które doprowadziły do katastrofy.

Reporter RMF FM pytał, które z ustaleń o rzekomym wybuchu na pokładzie tupolewa, znajdą się w raporcie podkomisji smoleńskiej: czy eksplozja ładunku termobarycznego (teza z zeszłego roku), czy może ostatnie ustalenia dotyące taśm wybuchowych zamontowanych w skrzydłach samolotu.

Rzeczniczka podkomisji smoleńskiej Marta Palonek nie chciała tego zdradzić. Stwierdziła jedynie, że te ustalenia się nie wykluczają.

Badanie trwa. Na różnych etapach są różne ustalenia. Stąd wynika niezrozumienie pewnych kwestii przez opinię publiczną - dodała rzeczniczka podkomisji smoleńskiej.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, które miały uczcić 70. rocznicę zbrodni katyńskiej - wśród nich prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka.

Powołana w lutym 2016 r. przez Antoniego Macierewicza podkomisja smoleńska 10 kwietnia 2017 roku przedstawiła swoje wnioski z badania katastrofy. Według podkomisji, samolot prezydencki został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą.

W latach 2010-11 katastrofę smoleńską zbadała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja wskazała też na nieprawidłową pracę kontrolerów ze Smoleńska. Podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.

(ug)