Zabrzańskie laboratorium znowu może wykonywać badania wykrywające koronawirusa. Państwowy Zakład Higieny ponownie dopuścił je robienia testów - ustalił reporter RMF FM.

Ministerstwo Zdrowia zawiesiło placówkę, bo najpierw potwierdziła koronawirusa u pacjentów i personelu szpitala w Jastrzębiu , a potem wykluczyło u wszystkich pierwotnie przebadanych.

Państwowy Zakład Higieny nie stwierdził niezgodności w diagnostyce laboratoryjnej. Prawdopodobnie chodziło więc nie o błąd w badaniach, a o niewłaściwą interpretację wyników. Wszystko zależy od interpretacji krzywej markerów genetycznych, czy jej wykres jest wystarczający do uznania, że ktoś jest zakażony.

Nieścisłość mogła wynikać ze źle pobranych próbek, zbyt małej ilości materiału do badań albo złego czasu pobrania wymazów. Wynik mógł być więc niejednoznaczny, ale został  zbyt pochopnie zaliczony do dodatnich. Dlatego PZH po analizie próbek z Zabrza wydaje właśnie rekomendację dla wszystkich laboratoriów, by nie bały się wydawać takich wyników - "niejednoznacznie dodatni". Wtedy laboratoria  mają prosić o dodatkową próbkę po 24 godzinach i wtedy dopiero podawać ostateczny wynik.

Pomyłka w zabrzański laboratorium

W Zabrzu m.in. badano próbki ze szpitala w Jastrzębiu-Zdroju. Początkowo szpital informował o 22 próbkach pobranych od pacjentów i personelu. Ale teraz już wiadomo, że było ich ponad dwa razy więcej, bo 56. I żaden wynik się nie potwierdził.

Szpital postanowił powtórzyć badania, bo były wątpliwości co do skali zjawiska. W szpitalu był pacjent, co do którego pojawiło się podejrzenie zakażenia. Dlatego wysłano próbki do badań. Ale kiedy zaczęły przychodzić pierwsze wyniki, wszystkie dodatnie, a nie sposób było dokładnie określić ogniska zakażenia, postanowiono powtórzyć badania, ale już nie w Zabrzu. Najpierw sprawdzono 12 próbek. Wszystkie tym razem były ujemne. Stad decyzja o skontrolowaniu 44  kolejnych. I tu też wynik był ujemny.

Opracowanie: