Waszyngton, Paryż i Londyn przygotowują szczegóły wojskowej riposty przeciwko reżimowi Baszara el-Asada - ujawnia francuski dziennik "Le Figaro". Gazeta donosi, że szefowie sztabów amerykańskich i francuskich sił zbrojnych rozpatrywali na naradzie w Jordanii możliwość szybkich i precyzyjnych ataków rakietami na strategiczne obiekty reżimu w Damaszku, a następnie zwiększenie wsparcia dla tej części syryjskich powstańców, która nie jest powiązana z islamskimi ekstremistami.

Trwają też próby szybkiego stworzenia międzynarodowej koalicji. Władze w Paryżu starają się o przyciągnięcie do niej Włochy. Francuski minister obrony pojechał też przekonywać Katar i Arabię Saudyjską. Nadsekwańskie media podkreślają, że wprawdzie Niemcy nie chcą brać udziału w operacji zbrojnej, ale są gotowe ją poprzeć. Rosja natomiast, choć nie popiera interwencji przeciwko reżimowi Baszara el-Asada, to prawdopodobnie nie będzie przeszkadzać w jej przeprowadzeniu.
 
Nasza odpowiedź na użycie broni chemicznej przez syryjski reżim musi być ostra - podkreślił już wczoraj szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius. Nadsekwańskie media przypuszczają, że w ewentualnych atakach na syryjski reżim przeprowadzonych z "chirurgiczną precyzją" i bez zielonego światła Rady Bezpieczeństwa ONZ mogą wziąć udział francuskie samoloty bojowe.
 
Jedyną opcją, która Francja wyklucza, to brak reakcji - oświadczył we wczorajszym wywiadzie dla francuskiej sieci radiowej Europe 1 szef francuskiego MSZ. Fabius oskarżył Baszara el-Asada o "pomiatanie ludzkim życiem". Szef nadsekwańskiej dyplomacji zasugerował jednak, że sytuacja jest skomplikowana, bo nie należy dopuścić do przejęcia władzy w Damaszku przez muzułmańskich fundamentalistów powiązanych z organizacjami terrorystycznymi.

Syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły reżimu prezydenta Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset, do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom. Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała w sobotę, że do trzech szpitali w rejonie Damaszku trafiło około 3600 osób z objawami zatrucia środkami paralityczno-drgawkowymi, a 355 z nich zmarło.