91 osób zginęło w bombardowaniach opanowanej przez rebeliantów części Aleppo na północy Syrii - podał dyrektor tamtejszego szpitala. Rozpoczęła się syryjsko-rosyjska ofensywa w celu odzyskania dzielnic pozostających poza kontrolą reżimu. Z kolei armia rządowa zaprzecza, jakoby w bombardowaniach ucierpieli cywile.

W nalotach co najmniej kilkadziesiąt osób zostało rannych.

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie, atakowanych było wiele różnych celów we wschodnich dzielnicach kontrolowanych przez rebeliantów, zamieszkanych przez ok. 250 tys. osób. Obrona cywilna syryjskiej opozycji podała, że w piątkowych nalotach zniszczeniu uległo ponad 40 budynków. Agencje informują o niespotykanej dotąd intensywności nalotów na zrujnowane miasto, które jest teraz główną sceną syryjskiej wojny.

Bombardowania Aleppo przeprowadzone przez syryjskie lotnictwo nie objęły "żadnych celów cywilnych" - poinformowały agencję Reutera źródła w syryjskiej armii. Według rozmówcy syryjskie wojsko precyzyjnie celuje jedynie w "pozycje terrorystów i ich zgromadzenia" w Aleppo.

Syryjskie i rosyjskie lotnictwo prowadziło intensywne bombardowania kontrolowanej przez rebeliantów części Aleppo po ogłoszeniu przez siły rządowe ofensywy w celu odzyskania dzielnic pozostających poza kontrolą reżimu od 2012 roku.

W piątek wojskowe źródła syryjskie poinformowały, że ofensywa będzie jeszcze trwała, a w jej ramach będą mogły być użyte także wojska lądowe.

W czwartek wieczorem syryjska armia ogłosiła początek ofensywy we wschodniej części miasta. Zaapelowano do mieszkańców, by "oddalili się od pozycji" ugrupowań rebelianckich. Zapewniono, że cywile, którzy zechcą opuścić sektory pod kontrolą rebeliantów i przedostać się do części rządowej, nie zostaną aresztowani.

Wynegocjowany przez Rosję i USA rozejm wygasł 19 września przy wzajemnych oskarżeniach rebeliantów i syryjskiej strony rządowej o jego łamanie.

(az)