Turecki premier Ahmet Davutoglu zdementował spekulacje opozycji" dotyczące rzekomej bliskiej interwencji wojskowej tego kraju w Syrii. "Nie mamy w tej chwili do czynienia z sytuacją, która wymagałaby zaangażowania Turcji" - oświadczył szef rządu cytowany przez dziennik "Hurriyet".

Liderzy tureckiej centrolewicowej Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP) twierdzili w tym tygodniu, że islamsko-konserwatywny rząd turecki gotów jest podjąć operacje wojskowe w Syrii, aby zyskać na popularności wśród elektoratu przed wyznaczonymi na 7 czerwca wyborami powszechnymi.

Turcja zamierza dziś wieczór lub w piątek rozpocząć operację wojskową w Syrii  - oświadczył wiceszef CHP Gursel Tekin, powołując się na "bardzo wiarygodne źródła". Są to spekulacje bez żadnego pokrycia - stwierdził szef rządu tureckiego. W Syrii układ sił szybko się zmienia - dodał, podkreślając, iż reżim prezydenta Baszara el-Asada mimo poparcia Iranu i Rosji utracił kontrolę nad większością terytorium kraju.

Ewidentnie krytyczna wobec Damaszku Turcja udziela wsparcia syryjskim powstańcom i dała schronienie na swym terytorium blisko dwóm milionom uchodźców.

Ankara jest jednak krytykowana za to, że nie angażuje się wystarczająco w walkę przeciwko dżihadystom z Państwa Islamskiego, którzy zajęli już znaczną część terytorium Syrii oraz Iraku, przylegającą do południowej granicy tureckiej.