Po brązach Oktawii Nowackiej w pięcioboju nowoczesnym i Wojciecha Nowickiego w rzucie młotem do dziesięciu powiększył się medalowy dorobek polskich sportowców w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Piłkarze ręczni ulegli w półfinale Danii 28:29 po dogrywce. Nowacki i Nowicki skończyli rywalizację na trzecich pozycjach, choć ich droga do podium wyglądała zgoła inaczej.

25-letnia Polka prowadziła od pierwszej konkurencji. Była najlepsza w szermierce, później utrzymała przewagę w pływaniu, a zadowolenia nie kryła też po jeździe konnej, w której uzyskała dziewiąty rezultat.

Do finału - biegu połączonego ze strzelaniem (trzeba pięciokrotnie trafić do tarczy z odległości 10 m) - ruszyła 12 s przed Francuzką Elodie Clouvel. Długo pozostawała liderką, choć za plecami tej dwójki szalała Australijka Chloe Esposito, która przed ostatnią konkurencją była siódma. Ostatnie, czwarte strzelanie to bezpośredni pojedynek najlepszej trójki. Najlepiej trafiała Esposito i to ona triumfowała. Clouvel szybko uzyskała kilkumetrową przewagę nad Nowacką, a ta z kolei utrzymała bezpieczny dystans nad Chinką Qian Chen i z uśmiechem na twarzy pomieszanym z grymasem bólu ze zmęczenia jako trzecia minęła linię mety.

To pierwszy kobiecy polski medal olimpijski w tej konkurencji, która w wydaniu pań dołączyła do programu igrzysk w 2000 roku w Sydney.

Druga z biało-czerwonych - Anna Maliszewska (UKS Żoliborz Warszawa) - została sklasyfikowana na 19. pozycji.

Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, choć chyba na każdym zdjęciu będę rozpłakana. To jednak niezwykły moment, szczególnie po przejściach, jakie miałam w tym roku. Bałam się, że na igrzyska w ogóle nie pojadę, zwłaszcza jak kontuzja nie mijała. Momentami nie mogłam chodzić z bólu. Wszystko się udało, jestem tutaj, gdzie jestem. Było dobrze do samego biegu, którego bałam się najbardziej - powiedziała tuż za metą Nowacka.

Ona w ostatniej próbie straciła prowadzenie, a Nowicki wskoczył na podium w konkursie, którego wielki faworyt przed rozpoczęciem igrzysk - Paweł Fajdek - nie przebrnął eliminacji.

Wcześniej miał trzy rzuty spalone, a w dwóch uzyskał 74,94 i 74,97, plasując się na szóstej pozycji. W szóstym osiągnął 77,73, co pozwoliło mu zdobyć medal. Sześć centymetrów więcej od niego uzyskał mający dopingową przeszłość Białorusin Iwan Tichon, a wynikiem 78,68 zwyciężył - zdobywając pierwsze w historii olimpijskie złoto dla Tadżykistan - Dilszod Nazarow.

Już na początku zaczęła się nerwówka. Rzucałem sztywno i brzydko. Miałem przeróżne myśli, bardzo skrajne. Dopadł mnie stres. Nie mogłem nic zrobić, chociaż od rana czułem się dobrze. Jestem zawiedziony, tym bardziej, że rywalizacja nie stała na wysokim poziomie, który był najniższy od 1984 roku. Jest mi wstyd za wynik, a byłem przygotowany na "życiówkę". Ale prawda jest taka, że konkurs wygrywa się głową - powiedział Nowicki dziennikarzom po konkursie.

Medale jego i Nowackiej sprawiły, że polska ekipa dokładnie wyrównała osiągnięcie z ostatnich igrzysk w Londynie - na 10 medali składają się, podobnie jak cztery lata temu, dwa złote, dwa srebrne i sześć brązowych.

O kolejny krążek z najmniej cennego kruszcu powalczą w niedzielę z Niemcami piłkarze ręczni. Polacy w piątek w półfinale ulegli Duńczykom 28:29 po dogrywce i meczu przypominającym dreszczowiec.

Znów, jak w ćwierćfinale z Chorwacją, świetnie w bramce biało-czerwonych spisywał się Piotr Wyszomirski, ważne gole zdobywał Karol Bielecki, ale nadzieje na finał przedłużył "rzutem rozpaczy" dwie sekundy przed upływem 60 minut gry Michał Daszek. W dogrywce pierwszoplanową postacią na boisku był jednak duński golkiper Niklas Landin i to on z kolegami zagra w ostatnim dniu igrzysk z Francuzami o złoto.

Pojedynek o brąz przegrał w piątek startujący w kat. 80 kg w taekwondo Piotr Paziński. Zaczął od porażki w 1/8 finału z Cheickiem Sallahem Juniorem Cisse z Wybrzeże Kości Słoniowej 2:8. Ponieważ ten nie tylko dotarł do finału, ale ostatecznie został mistrzem olimpijskim, 28-letni Polak dostał szansę rywalizacji w repasażach. Najpierw wygrał z Niemcem Tahirem Guelecem 6:5, a w starciu o miejsce na podium złudzeń pozbawił go Azer Milad Beigi Harczegani, przy którego prowadzeniu 12:0 sędziowie przerwali walkę.

Po stronie plusów w piątkowych występach Polaków można zapisać jeszcze awans sztafet 4x400 m do finałów.

Z kolei w chodzie na 20 km Polki uplasowały się poza "20". Paulina Buziak była 28., Agnieszka Szwarnóg - 44., a Agnieszka Dygacz nie ukończyła konkurencji. Lepiej wypadli mężczyźni w chodzie na 50 km, choć daleko im do osiągnięć trzykrotnego mistrza na tym dystansie Roberta Korzeniowskiego. Adrian Błocki był 15., Rafał Augustyn - 22., a Rafał Fedaczyński - 24.

Największe rozczarowanie to występ kajakarzy, a za sensację można uznać brak awansu do finału K4 na 500 m kobiecej czwórki w składzie: Marta Walczykiewicz, Beata Mikołajczyk, Karolina Naja oraz Edyta Dzieniszewska-Kierkla. Osada, którą tworzyły m.in. trzy medalistki z Rio, zajęła czwarte miejsce w swoim półfinale i w sobotę wystąpi tylko w finale B.

Biało-czerwone przez długi czas płynęły na trzecim miejscu, ale w drugiej części dystansu zostały wyprzedzone przez Brytyjki, do których straciły 0,28 s.

Kanadyjkarze Michał Kudła i Mateusz Kamiński zajęli czwarte miejsce w półfinale konkurencji C2 1000 m i popłyną także w finale B, o lokaty 9-16, a Paweł Kaczmarek w konkurencji K1 200 m odpadł już w eliminacjach. 


(j.)