Na tę wiadomość czekały tłumy kibiców - Adam Nawałka powołał 23 zawodników, którzy pojadą na Euro 2016. Komentatorzy różnią się w ocenie jego decyzji. A jakie jest Wasze zdanie? Co najbardziej Was zdziwiło lub zaskoczyło? Czekamy na komentarze?

Na tę wiadomość czekały tłumy kibiców - Adam Nawałka powołał 23 zawodników, którzy pojadą na Euro 2016. Komentatorzy różnią się w ocenie jego decyzji. A jakie jest Wasze zdanie? Co najbardziej Was zdziwiło lub zaskoczyło? Czekamy na komentarze?
Od lewej: rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski, selekcjoner Adam Nawałka i dziennikarz portalu "LączyNasPilka.pl " Łukasz Wiśniowski, podczas prezentacji zawodników powołanych przez Adama Nawałkę do składu 23-osobowej reprezentacji Polski /PAP/Darek Delmanowicz /PAP

Jarosław Araszkiewicz, były reprezentant Polski i piłkarz Lecha Poznań

Nie było chyba większych zaskoczeń. Pod znakiem zapytania był Filip Starzyński, ale uważam, że miał dobry sezon, odbudował się w Zagłębiu i w dużym stopniu przyczynił się do tego, że jego drużyna zagra w europejskich pucharach. Jeśli chodzi o Przemka Tytonia, to nie miał jakiegoś wybitnego sezonu w Stuttgarcie i ciężko mu było w kadrze, by być nawet tym trzecim bramkarzem.

Szkoda, że Marcin Wasilewski nie rozegrał więcej spotkań w lidze. Może wówczas przekonałby trenera Nawałkę do siebie. To przecież bardzo doświadczony obrońca, a takich zawodników trochę w tej reprezentacji brakuje.

Zbigniew Mandziejewicz, były zawodnik m.in. Legii Warszawa i Śląska Wrocław

Po urazach Wszołka i Rybusa walka o miejsce na wyjazd do Francji była dla niektórych zawodników nieco ułatwiona. Było bowiem niemal pewne, że z bramkarzy odpadnie Tytoń, a także, że małe szanse na Euro ma młody Dawidowicz. W takim wypadku pozostawał jeszcze tylko jeden zawodnik do skreślenia i jasne było, że będzie to napastnik.

Nie wiem, jak Wszołek, ale Rybus był pewniakiem w reprezentacji. Był chyba nawet pewniakiem do pierwszej jedenastki. Jego będzie brakowało nam najbardziej. Sądzę, że gdyby Paweł i Maciek byli zdrowi, to nasza kadra na Euro byłaby inna. Ale taka jest piłka i nic na to nie poradzimy.

Bogusław Kaczmarek, były piłkarz i trener m.in. Arki Gdynia i Lechii Gdańsk

Rybus był pewniakiem do gry na lewej obronie, a Wszołka widziałem jako pierwszego zmiennika dla bocznych pomocników. Ich absencja ułatwiła jednak zadanie selekcjonerowi, który w tej sytuacji nie mógł już zrezygnować z piłkarzy występujących na skrzydłach.

Przemek Tytoń od razu stał na straconej pozycji, bo Boruc, Fabiański i Szczęsny są poza zasięgiem. Tytoń na Euro mógłby pojechać tylko w przypadku nieszczęścia jednego z pozostałych golkiperów. Poza tym nie przemawiał za nim także klubowy dorobek, bo jego VfB Stuttgart ze zdecydowanie największą liczbą straconych bramek spadł z Bundesligi.

Paweł Dawidowicz mógł konkurować z Thiago Cionkiem, który w końcówce sezonu grał w podstawowym składzie Palermo, a jego drużyna utrzymała się w Serie A. Z kolei Dawidowicz może wykazać się zaledwie 19. miejscem rezerw Benfiki w drugiej lidze portugalskiej. Niezależnie od tego, kto zastałby powołany, selekcjoner i tak największy problem ma z obsadą drugiego obok Glika środkowego defensora oraz lewego obrońcy. Na obu tych pozycjach może wystąpić Jędrzejczyk.

Nawałka musiał dobrać zawodników do stylu gry reprezentacji, a zdecydowanie bardziej do jego koncepcji pasuje Mariusz Stępiński niż Sobiech. Artura dobrze znam z pracy w Polonii Warszawa i wiem, że bardziej nadaje się do gry w ataku pozycyjnym. W taktykę selekcjonera lepiej wpisuje się Mariusz, który jest bardziej dynamiczny i agresywny od Sobiecha oraz świetnie się czuje w grze kombinacyjnej.

(mn)