Odliczamy godziny do najważniejszego dla polskich kibiców piłkarskich meczu, w którym nasza drużyna narodowa zmierzy się z Grecją. Niestety dla niektórych fanów futbolu początek spotkania będzie nakładał się z czasem pracy.

Może się okazać, że niektórzy fani futbolu będą musieli przekonywać swoich szefów, żeby wcześniej zwolnili ich do domów. Przydatne mogą okazać się małe przekupstwa typu: sprezentowany szalik, koszulka lub chorągiewka na samochód. Podane w umiejętny sposób wzbudzą sympatię, uśmiech i zmiękczą surowego szefa. Wszystkie chwyty dozwolone - przekonuje łodzianka. Wszystkie, które prowadzą swojego celu.

Mężczyźni podchodzą bardziej pragmatycznie: Może piwo? Puszka z napisem: Polska - Grecja i pytaniem: kto wygra? Trzeba do rozmowy z szefem podchodzić z poczuciem humoru i zrobić dobry wstęp - wszak liczy się pierwsze wrażenie. Im większą wyobraźnią, większą inwencją twórczą wykaże się pracownik, tym bardziej będzie to działać na szefa - przekonuje jedna z rozmówczyń naszej reporterki. Inny mieszkaniec Łodzi mówi, że najłatwiej było o to zadbać wcześniej: Z premedytacją pomyślałem o tym trzy miesiące wcześniej, bo jestem cały czas na zwolnieniu chorobowym.

Inne panie proponują bardziej subtelne rozwiązania: Jeżeli jesteśmy kobietami to bardzo pomaga ładny uśmiech. Siła perswazji też jest nieodzowna. Szefowi - mężczyźnie powinno też wystarczyć uczciwe postawienie sprawy. Powiedzieć, że będziemy dopingować naszych piłkarzy i że dlatego chcemy być wcześniej w domu - uważa młoda dziewczyna - Myślę, że szef też idzie kibicować i chętnie wyjdzie wcześniej, razem z pracownikami, do domu.

Pracodawco, bądź wyrozumiały!

Natłok argumentów również może przekonać pracodawcę. Trzeba powiedzieć, że to wyjątkowy dzień, jeden w roku; że dopingujemy Polaków, bo każda jednostka się liczy; szef to zwykle mężczyzna, a jeśli jest to kobieta, to zrozumie, bo jesteśmy bardziej empatyczne i ma męża, chłopaka albo narzeczonego. Krótko: trzeba zagadać szefa na śmierć. Może się jednak okazać, że to nie wystarczy.

Szefowa łódzkiej firmy spedycyjno-kurierskiej Anna Pieczyńska podatna jest tylko na racjonalne argumenty: Jeżeli wszystko zostanie zrobione wcześniej, wtedy można iść wcześniej do domu. Nie mam nic przeciwko temu. Nawet wzięłam dzisiejszy dyżur, żeby ulżyć kibicom. Pani Anna nie będzie przetrzymywać podwładnych tylko dlatego, że powinni być dziś w pracy do 19-tej. Wiem, że gdybym na siłę przetrzymywała ich w pracy tylko po to, żeby wyrobili godziny, to i tak po 18-tej byliby myślami gdzie indziej. Jeden warunek: szybciej i sprawniej muszą wywiązać się ze swoich zdań - dodaje.

Nasz apel do wszystkich szefów: dajcie wykazać się pracownikom, a potem wyślijcie do domu na mecz!