„Jesteśmy w tej chwili po zabiegu. Na chwilę obecną jesteśmy zawieszeni w treningach, ponieważ Jagoda ma jeszcze założony dren, który będzie miała wyciągany 20 grudnia. Później myślę, że pełną parą wrócimy do szkoleń” – mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Markiem Balawajdrem Katarzyna Kapusta, mama Jagody Litner, bohaterki naszej akcji charytatywnej Prezydenckie Bombki.

Rozpoczęliśmy naszą akcję charytatywną Prezydenckie Bombki. Samorządowcy pomalują ręcznie wykonane bombki z Miechowa, które później trafią na aukcję. Dochód z licytacji bombek trafi do Fundacji Sportu Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie (SONI) i zostanie przeznaczony na realizację marzenia Jagody i jej kolegów z reprezentacji Polski o wyjeździe na światowe igrzyska osób z zespołem Downa w Turcji. O pasji Jagody do pływania, problemach i szansach na sukces rozmawiała z matką pływaczki Katarzyną Kapustą reporter RMF FM Marek Balawajder.

***

Marek Balawajder, RMF FM: Kto zauważył u Jagody, że tak dobrze radzi sobie w wodzie?

Katarzyna Kapusta: Myślę, że wszyscy o tym wiedzieliśmy, natomiast nie traktowaliśmy tego w kategoriach wyczynowych. Jagoda pojawiła się pierwszy raz na zawodach mniej więcej dwa lata temu, zdobyła tam spektakularnie pierwsze miejsce i tak się rozpoczęła przygoda z zawodami, z treningami bardziej wyczynowymi.

Pływanie to jest cały czas forma rehabilitacji?

To jest cały czas rehabilitacja, zdecydowanie coś, co wpływa na jej rozwój psychofizyczny, natomiast tak naprawdę basen rozpoczął się po operacji serca. Gdy Jagoda się urodziła, została zoperowana w Łodzi i pani kardiolog mówiąc do nas, jak mamy się zachowywać i co mamy robić, powiedziała, że najlepszą formą rehabilitacji będzie basen.

To zacznijmy od początku. Gdy była pani w ciąży, wiedziała pani, że córka będzie miała zespół Downa?

Nie. Byłam 31-letnią kobietą, która myślała, że urodzi zdrową, piękną córkę.

I urodziła pani piękną, zdrową, tylko okazało się, że...?

Okazało się, że po urodzeniu Jagoda zsiniała, co stało się przyczynkiem do tego, że została od razu wysłana na konsultację kardiologiczną. Najpierw wyszła wada serca, czyli całkowity kanał przedsionkowo-komorowy (ubytek poduszeczek wsierdzia - przyp. RMF FM). A w drugiej kolejności była informacja, że jest to najczęstsza wada, która towarzyszy zespołowi Downa.

Jagoda została zoperowana?

Została zoperowana w drugim miesiącu życia, została zoperowana w Łodzi i jak wróciliśmy, to rozpoczęliśmy rehabilitację, która między innymi była na basenie.

Stąd się wzięła ta woda, którą ona pokochała?

Tak, natomiast od samego początku Jagoda zachowywała się w wodzie jak ryba, chociaż początki były dość trudne, w takim sensie, że jak chodziliśmy na basen, to Jagoda nigdy nie była nad wodą, tylko zawsze pod wodą. Potrzebowaliśmy tak naprawdę dwóch osób do opieki (nad nią - przyp. RMF FM).


Czy łatwo było znaleźć trenera, który zajmie się córką, która w sposób niestandardowy pływała i chodziła?

Początki były takie, że w przedszkolu chodziła na zajęcia na basenie. W szkole chcieliśmy kontynuować basen. Przyznam szczerze, że poszukiwania trochę trwały, ponieważ nie wszyscy są chętni, żeby pracować z dziećmi niepełnosprawnymi. Znalazł się właściwy człowiek na właściwym miejscu. Jest to pan Sebastian Zima, firma PRO - SWIM, w której pływamy od ośmiu lat.

Wiem, że cztery razy w tygodniu po 45 minut. To wystarcza, żeby wyciągnąć prawie taki już mistrzowski już prawie poziom?

To jest tak, że Jagoda ma, jak to zawsze wszyscy mówią, kompetencje wodne. Pewnie moglibyśmy to robić częściej, natomiast mamy jeszcze trochę innych zajęć. Jagoda chodzi do szkoły, uczęszcza na zajęcia z tańca współczesnego, chodzi na plastykę.

Podobno pani zachęca ją do biegów, bo jest dobra?

Tak, biegamy. Jagoda jeździ na nartach, na rolkach. Myślę, że uprawiamy dużo różnych fajnych rzeczy. Jeździ na rowerze. Robimy wszystko tak naprawdę, co jest związane ze sportem.

W przyszłym roku są mistrzostwa świata w Turcji, ale już była taka pierwsza próba i o mało co Jagoda nie pojechała na mistrzostwa poza Polskę.

Tak. To miał być nasz pierwszy wyjazd zagraniczny. Została zakwalifikowana, spełniła wszystkie normy, które tam są wymagane do kwalifikacji. Natomiast przyjechała z obozu sportowego dokładnie 2 lipca pełna euforii i wiary w to, że pojedzie i po dwóch dniach niestety okazało się, że trochę zaczyna ją boleć brzuch. Okazało się, że niestety ma dość duże wodonercze, na którym musiał odbyć się zabieg.

Jest już po zabiegu, trenuje, jest gotowa?

Jesteśmy w tej chwili dokładnie półtora tygodnia po zabiegu. Na chwilę obecną jesteśmy zawieszeni w treningach, ponieważ Jagoda ma jeszcze założony dren, który będzie miała wyciągany 20 grudnia. Później myślę, że pełną parą, piersią wracamy do szkoleń.

Te mistrzostwa są kiedy dokładnie?

Będą się odbywać na przełomie marca i kwietnia, czyli 31 się zaczynają, i będziemy tam, bo oczywiście tam pojedziemy, przez siedem dni.

Razem zbieramy pieniądze na wyjazd, bo tą spore kwoty. To jest Jagoda, ale też inne dziewczyny. Dobrze pamiętamy?

Wyjeżdżamy na te mistrzostwa, ponieważ to jest taka organizacja, która zajmuje się organizacją mistrzostw dla dzieci z zespołem Downa. W tej organizacji jest zrzeszonych 137 państw, w tym Polska, której przedstawicielem tutaj w Polsce jest fundacja SONI. Stamtąd wyjeżdżamy w pięć osób. Są to dwie osoby, które będą pływać, dwie osoby, które będą biegać i jedna gimnastyczka.

Koszty rzeczywiście są tak olbrzymie?

Są dość duże, ponieważ Jagoda nie może tam pojechać sama. Jedzie tam z opiekunem, którym jestem ja. Do całej kadry muszą dołączyć fizjoterapeuci, trener, który ma tzw. "papiery". Koszty naszego wyjazdu, czyli mnie i Jagody to jest około 12 tysięcy złotych.

Podobno najgroźniejszą rywalką jest niejaka Stevenson. To prawda? Te czasy się tak różnią między naszą Jagodą a Amerykanką?

Nie różnią się bardzo, przyznam szczerze, aczkolwiek jest dobra.

Jest sporo do nadrobienia? Czy przez te kilka miesięcy od stycznia - kiedy Jagoda wróci do treningów, jest w stanie poprawić swoje wyniki? Na jaki medal pani zdaniem ona może tam liczyć?

Mamy nadzieję, że zdobędzie tam jakiś medal na pewno. Tak naprawdę nasza rywalka pływa bardzo dobrze, jeździ na zawody z tą organizacją już od bardzo dawna. Jest ośmiokrotną mistrzynią świata. Kiedyś ją pokonamy, nie wiem czy to będzie w 2020 roku, ale kiedyś na pewno.