Największe frakcje Parlamentu Europejskiego zapowiedziały, że nie poprą nowego unijnego budżetu na lata 2021 - 2027, jeżeli nie będzie w nim twardego zapisu o uwarunkowaniu wydatkowania unijnych pieniędzy od przestrzegania zasad praworządności. Zapowiedź pojawiła się dzień przed ogłoszeniem przez szefa Rady Europejskiej nowej propozycji budżetowej. Będzie ona podstawą do negocjacji unijnych przywódców na szczycie UE w przyszłym tygodniu.

Ze strony PE -  taki krok oznacza presję - na to, aby szefowie unijnych państw i rządów przyjęli silny mechanizm opierający się na zasadzie: pieniądze za praworządność. To także nacisk na szefa RE Charlesa Michela, który w lutym złagodził ten mechanizm w porównaniu do propozycji KE. W piątek ma on przedstawić swoje rozwiązanie. 

Mechanizm musi być szybki i skuteczny - apelował w PE komisarz ds. wymiaru sprawiedliwości Didier Reynders. Jednocześnie domagał się stanowczych kroków, tak aby decyzje o odbieraniu funduszy de facto podejmowała KE.

Przeciwko takiemu mechanizmowi opowiedzieli się eurodeputowani PiS. Ma on charakter polityczny, a nie prawny czy ekonomiczny - mówiła Jadwiga Wiśniewska.

Na silne uwarunkowanie budżetu od praworządności naciskają także niektóre kraje skandynawskie, oraz te państwa, które wpłacają do budżetu więcej niż z niego dostają. M.in. Holandia czy Austria.

Uwarunkowanie budżetu od praworządności, znalazło się w programie przewodnictwa Niemiec w Unii Europejskiej. Przypomniał o tym podczas debaty w PE Michael Roth, wiceszef niemieckiego MSZ.