Bezpiecznik odpowiadający m.in. za awaryjne wysuwanie podwozia był wyłączony, czego nie sygnalizowały systemy Boeinga 767- stwierdza Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Dziś opublikowano wstępny raport dotyczący awaryjnego lądowania samolotu 1 listopada na Okęciu.

Samolot awaryjnie wylądował "na brzuchu", bez wysuniętego podwozia.

Już podczas wstępnej inspekcji samolotu komisja stwierdziła, że jeden z bezpieczników w samolocie Boeinga był wyłączony. Jak pisze komisja, zabezpieczał on kilka systemów samolotu, między innymi zastępczy system wypuszczania podwozia. Pozycja "wyłączono" bezpiecznika nie jest rejestrowana ani sygnalizowana przez systemy samolotu - napisano we wstępnym raporcie.

Gdy samolot podniesiono z płyty lotniska, podłączono zewnętrzne zasilanie oraz wciśnięto bezpiecznik, podwozie się wysunęło - stwierdziła komisja.

Przed wylotem samolot był sprawny

Z raportu wynika również, że samolot był przed wylotem z Newark sprawdzony pod względem technicznym - przegląd nie wykazał żadnych niesprawności. Dopiero potem pojawił się wyciek płynu hydraulicznego z centralnej instalacji hydraulicznej. Sygnalizacja niskiego ciśnienia w instalacji pojawiła się 24 minuty po starcie z Newark. Załoga samolotu - jak zaznaczają eksperci - została o tym poinformowana, m.in. przez pokładowy rejestrator parametrów lotu, i zadziała zgodnie z procedurą, czyli skonsultowała się z centrum operacyjnym operatora i podjęła decyzję o kontynuowaniu lotu do Warszawy.

Z dokumentu wynika też, że członkowie załogi - zarówno piloci jak i personel pokładowy, mieli stosowne uprawnienia i dopuszczenia do wykonywania lotu.

Wstępny raport z badania wypadku ma wersję polską i angielską. Obie liczą po 19 stron. Raport zawiera jedynie ustalenia faktyczne m.in. chronologiczny opis zdarzenia. Nie ma w nim natomiast analiz ani wyników przeprowadzanych przez komisję badań.

Zobacz cały raport.