Marek Rosiak, asystent eurodeputowanego Janusza Wojciechowskiego, zginął w ataku w biurze PiS w Łodzi. Zmarł w wyniku postrzału. Druga osoba została poraniona nożem. Sprawca został zatrzymany. To, według informacji RMF FM, 62-letni Ryszard C., mieszkaniec Częstochowy. Mężczyzna miał krzyczeć, że nienawidzi PiS-u i chce zabić Kaczyńskiego.

Według wstępnych informacji, mężczyzna wtargnął do biura poselskiego Jarosława Jagiełły, przy ul. Sienkiewicza po godz. 11. W rękach miał nóż i pistolet typu Walther. Wykrzykując antypisowskie hasła, zaatakował dwie osoby.

Mężczyzna krzyczał, że to akt nienawiści, że nienawidzi PiS-u - powiedział w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Konradem Piaseckim eurodeputowany Janusz Wojciechowski. Twierdził, że chce zabić Kaczyńskiego.

Według naocznego świadka starszy mężczyzna, oddał kilka strzałów. Siedziałem w pokoju, nagle do sekretariatu, ktoś wszedł. Oddał sześć do ośmiu strzałów. Zrobiło się od razu wielkie zamieszanie - powiedział obecny w biurze pracownik PiS.

Jego zdaniem napastnik miał "około 70 lat". Świadek dodał, że wcześniej osoba ta - według relacji zgromadzonych przed biurem łodzian - nerwowo chodziła po pobliskim parku.

Mężczyzna wszedł, bo drzwi są otwarte - zbieramy podpisy poparcia - opowiadał reporterce RMF FM Czesław Telatycki z łódzkiego PiS-u. Doszło do scysji między napastnikiem a asystentem europosła Janusza Wojciechowskiego. Wyciągnął pistolet i zaczął strzelać, mówić, że wszystkich pisowców powystrzela. Wówczas zbiegli się pozostali - dodał.

Gdy mężczyźnie zabrakło nabojów - relacjonował Telatycki - poderżnął gardło osobie, która próbowała go powstrzymać. Przybiegła straż miejska i doszło do obezwładnienia napastnika.

Wiadomo, że zginął Marek Rosiak, mąż byłej wiceprezydent Łodzi, asystent europosła PiS Janusz Wojciechowskiego; ranny został 39-letni asystent posła Jarosława Jagiełły - poinformował radny Czesław Telatycki.

Napastnik został zatrzymany przez policję. Wcześniej został obezwładniony przez strażników miejskich. Mundurowi zjawili się na miejscu błyskawicznie, bo siedziba straży miejskiej jest w pobliżu biura.

Policja poinformowała, że napastnik przyjechał do Łodzi kilka dni wcześniej.