67 procent dla Mitta Romneya, 25 dla Baracka Obamy – to sondażowy wynik pierwszej telewizyjnej debaty przedwyborczej w USA opublikowany przez CNN. Na zwycięstwo kandydata Republikanów zdecydowanie wskazali również dziennikarze komentujący pojedynek na Twitterze.

Barack Obama pierwsze słowa podczas debaty skierował do żony: 20 lat temu zostałem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi, ponieważ Michelle zgodziła się mnie poślubić. Chciałbym Ci życzyć Kochanie szczęśliwej rocznicy i zapewnić, że za rok nie będziemy jej świętować przed 40 milionami ludzi. Mitt Romney oczywiście pogratulował szczęśliwej parze, a następnie przeszedł do zdecydowanego ataku.

Zarzucił Obamie, że jego polityka ekonomiczna poniosła fiasko i doprowadziła do wzrostu bezrobocia. Przedstawił również liczący pięć punktów plan naprawczy. Po pierwsze, niezależność energetyczna. To stworzy około 4 milionów miejsc pracy. Dwa - otwarcie na handel, zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej. Rozprawić się z Chińczykami jeśli oszukują. Numer trzy - upewnić się, że ludzie mają umiejętności, by odnosić sukces i najlepsze szkoły na świecie. Jesteśmy teraz od tego daleko. Cztery  - zrównoważony budżet. Numer pięć - obrona małych firm. To małe firmy tworzą miejsca pracy w Ameryce - tłumaczył Romney.

Zaznaczył także, że jego zdaniem polityka urzędującego prezydenta charakteryzuje się zbyt dużym interwencjonizmem. Teraz obawiam się, że jesteśmy na ścieżce, która nie przynosi efektów. Prezydent reprezentuje pogląd bardzo podobny do tego, który przedstawiał cztery lata temu ubiegając się o urząd, że wydając więcej, nakładając wyższe podatki, nakładając więcej regulacji (...) rządowe inwestycje przyniosą skutek. To nie jest właściwa odpowiedź dla Ameryki - podkreślił Romney.

Obama przypomniał natomiast, że wysoki deficyt odziedziczył po George'u W. Bushu. Kiedy wszedłem do Gabinetu Owalnego czekał na mnie deficyt przekraczający 1000 miliardów dolarów. I wiemy, skąd pochodził - podkreślił, nie wymieniając nazwiska swego poprzednika w Białym Domu.

Prezydent podkreślał, że w ciągu ostatnich 30 miesięcy stworzył 5 milionów miejsc pracy. Dodał, że do pobudzenia wzrostu gospodarczego przyczynią się m.in. inwestycje w edukację. Uważam, że ważne jest dla nas, by rozwijać nowe źródła energii w Ameryce, że zmieniamy nasze podatki, aby upewnić się, że pomagamy drobnym przedsiębiorcom i firmom, które inwestują tutaj w Stanach Zjednoczonych, że zaoszczędzimy trochę pieniędzy jak zakończymy dwie wojny, żeby odbudować Amerykę. Ważne, że możemy zmniejszać nasz deficyt w zrównoważony sposób, co pozwala nam na podejmowanie tych istotnych inwestycji - przekonywał Obama.

"Nie wiem, o czym pan mówi"

Według opinii komentatorów, Romney lepiej radził sobie podczas debaty z odpowiedziami, mówił zdecydowanie, podczas gdy Obama momentami wyglądał na zdenerwowanego i zmęczonego. A do historii prawdopodobnie przejdą słowa kandydata Republikanów skierowane do urzędującego prezydenta: Jestem od 25 lat w biznesie i nie wiem, o czym pan mówi.

Zwycięstwo Romneya to niespodzianka. Według sondażu poprzedzającego telewizyjne starcie obu kandydatów aż 60 procent Amerykanów stawiało na Obamę jako prawdopodobnego zwycięzcę tego pojedynku, a tylko 30 procent wskazywało na Romneya. W ankiecie przeprowadzonej po debacie pytano natomiast Amerykanów, kto wydaje się lepszym liderem dla Ameryki. W tym badaniu 58 procent uznało, że Romney, a 37 że Obama. Z urzędującym prezydentem były gubernator Massachusetts wygrał nawet w kategorii najsympatyczniejszy kandydat.

Zdaniem ekspertów bezpośrednie starcia obu polityków na oczach milionów telewidzów są jedną z ostatnich szans kandydata Republikanów na poprawę notowań przed wyborami wyznaczonymi na 6 listopada.