"Rosja, której przewodzi Władimir Putin uprawiający politykę aneksji, jest zagrożeniem dla Polski i innych krajów Europy Środkowej" - mówi w rozmowie z RMF FM senator Bogdan Klich. Zdaniem polityka PO, od jutrzejszych rozmów ministra obrony Tomasza Siemoniaka z sekretarzem obrony USA zależy, "ile Ameryki będzie w Polsce". "Każdy żołnierz amerykański na terytorium naszego kraju to wzmocnienie naszego bezpieczeństwa narodowego" - dodaje.

Bogdan Zalewski: Potwierdziły się zapowiedzi wiceszefa NATO dla RMF FM. Przypomnę: Alexander Vershbow dwa tygodnie temu, przed wystąpieniem na konferencji w Krakowie na zaproszenie Instytutu Studiów Strategicznych, zapowiedział działania Sojuszu na rzecz wzmocnienia obrony swoich członków. Dziś Sojusz uzgodnił pakiet działań militarnych. Pana zdaniem wystarczający dla Polski?

Bogdan Klich: Przede wszystkim ważny dla Polski, dlatego że NATO postanowiło być bardziej efektywne w reagowaniu, bardziej zwarte w odpowiedzi na ewentualne zagrożenia oraz bardziej widoczne dla ewentualnych przeciwników.

Efektywne czy efekciarskie?

Chodzi mi o sprawność. Nie mam wątpliwości co do tego, że właśnie o sprawność chodzi, bo tak naprawdę wszystkie te obszary, którymi NATO postanowiło się zająć, mają sprawić, żeby NATO reagowało szybciej i sprawniej.

Czy możemy wprost powiedzieć, że Rosja Putina jest zagrożeniem dla Polski?

Tak. Rosja, której przewodzi Władimir Putin i uprawia politykę aneksji oraz nie szanuje prawa międzynarodowego, jest zagrożeniem dla Polski i innych krajów Europy Środkowej.

Jaki to jest typ zagrożenia? Czy to jest zagrożenie militarne, cyberzagrożenie czy zagrożenie gospodarcze?

Prezydent Putin w swojej polityce przestał respektować jakiekolwiek zasady porządku międzynarodowego. Zastępuje dialog siłą, jest gotów wystawić swoje wojska, aby zaanektować część terytorium swoich sąsiadów. Krótko mówiąc: prowadzi politykę, która zagraża sąsiadom, i prowadzi polityką taką, jaką znaczna większość wspólnoty międzynarodowej odrzuca.

Powiedzmy wprost, konkretnie: jeśli doszłoby do realizacji takiego czarnego scenariusza, jeśli Rosja zaatakowałaby Polskę, to na co Polska może liczyć ze strony swoich sojuszników z NATO?

Takiego zagrożenia w tej chwili realnie nie ma, ale jeśliby do niego doszło - a zawsze trzeba się do tego przygotowywać - Polska może liczyć na wsparcie według zasady solidarności, to znaczy na wsparcie polityczno-wojskowe wynikające z zasady "wszyscy za jednego, jeden za wszystkich", czyli artykułu 5. Traktatu Waszyngtońskiego.

Pakt Muszkieterów - "wszyscy za jednego, jeden za wszystkich" - może polegać na tym, że NATO będzie z nami solidarne, ale tylko w słowach?

NATO jednak ma swoje pięści, NATO pokazuje ostatnio swoje pięści, pokazuje je ewidentnie Rosji Putina. Te pięści to nie tylko deklaracje polityczne, to także sprzężenie w jeden organizm tej maszynerii wojskowej.

Panie senatorze - NATO to jednak głównie Stany Zjednoczone, to jest największy potencjał militarny i polityczny...

Tak, Stany Zjednoczone są liderem Sojuszu Północnoatlantyckiego i co do tego nie ma wątpliwości.

Szef polskiego resortu obrony Tomasz Siemoniak spotka się jutro z sekretarzem obrony USA Chuckiem Hagelem w Waszyngtonie. Czego pan się spodziewa po tych rozmowach?

Amerykanie są liderami Sojuszu Północnoatlantyckiego, to oni nadają tempo, to oni nadają rytm, w jakim idzie do przodu Sojusz. W związku z tym od tych jutrzejszych rozmów zależy bardzo dużo. Zależy to, ile będzie Ameryki w Polsce - ile będzie amerykańskich żołnierzy i amerykańskiego sprzętu na polskiej ziemi. Przypomnijmy, że od roku 2011, kiedy zostało podpisane pierwsze porozumienie o stacjonowaniu amerykańskich żołnierzy w Polsce, gościmy żołnierzy USA na terenie naszego kraju. Chodzi o to, aby było ich więcej.

Jaka liczba nas satysfakcjonuje?

Każda. Każdy żołnierz amerykański na terytorium naszego kraju to wzmocnienie naszego bezpieczeństwa narodowego. To tak naprawdę uczynienie naszego kraju bardziej bezpiecznym i znacznie bardziej ważnym dla Sojuszu Północnoatlantyckiego.

(bs)