Śmigłowiec ukraińskich sił powietrznych eksplodował na lotnisku wojskowym w Kramatorsku na wschodzie kraju - podało Centrum Antyterrorystyczne w Kijowie. Trwa tam operacja antyterrorystyczna przeciwko separatystom prorosyjskim.
Maszyna została ostrzelana przez snajpera. Ranny został dowódca załogi - poinformował szef Centrum Wasyl Krutow.
Śmigłowiec w Kramatorsku został trafiony strzałem snajperskim. Pocisk trafił w bak z paliwem - powiedział na konferencji prasowej szef Centrum generał Wasyl Krutow. Ranny został dowódca załogi helikoptera.
Ministerstwo obrony Ukrainy poinformowało tymczasem, że helikopter na lotnisku w Kramatorsku został zaatakowany przez "nieznanych ludzi", którzy strzelali z granatnika. Według służb prasowych resortu, które cytuje agencja Interfax-Ukraina, do ataku doszło, gdy śmigłowiec był już w powietrzu.
Dowódca helikoptera zdołał wyskoczyć z maszyny przed wybuchem - przekazał ukraiński ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk z ruchu "Informacyjny Opór".
Z kolei, jak poinformował ukraiński minister obrony Mychajło Kowal, rosyjskie wojska prowadzące ćwiczenia przy granicy z Ukrainą zbliżyły się na kilometr do linii granicy, ale jej nie naruszyły. Ukraińskie siły gotowe są do odparcia każdej agresji - oświadczył Kowal.
Dodał, że w rosyjskich manewrach bierze także udział lotnictwo.
W rozmowie z rozgłośnią Głos Ameryki ambasador Ukrainy przy ONZ Jurij Serhejew powiedział, że po południowo-wschodniej stronie granicy stwierdzono koncentrację artylerii, personelu z centralnego i północnego okręgu wojskowego, a także ok. 200 czołgów i wyrzutnie rakietowe Grad.
O rozpoczęciu manewrów rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą poinformował wczoraj rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu. Oznajmił, że władze w Kijowie "dały sygnał" do użycia broni wobec ludności cywilnej na wschodzie kraju i dlatego Moskwa musi reagować.
(mpw)