Rząd Ukrainy podjął decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w obwodach ługańskim i donieckim na wschodzie kraju, gdzie trwa operacja zbrojna przeciwko wspieranym przez Rosję separatystom. W pozostałych częściach kraju wprowadzono stan podwyższonej gotowości. Tymczasem Władimir Putin zarzuca władzom w Kijowie, że odrzucają polityczne rozwiązanie kryzysu.

Decyzja ta jest następstwem zagrożeń, wynikających z konfliktu z prorosyjskimi separatystami, z którymi siły rządowe walczą na wschodniej Ukrainie.

Rząd zdecydował o powołaniu regionalnych centrów koordynacyjnych do spraw stanu wyjątkowego. Są to regionalne komisje do spraw stanu wyjątkowego - oświadczył premier Arsenij Jaceniuk.

Agencja Interfax-Ukraina przypomina, że wprowadzenie stanu wyjątkowego reguluje Kodeks Obrony Cywilnej, który został przyjęty w 2012 roku. Zgodnie z nim stan ten może być ogłoszony na terytorium, gdzie dochodzi do naruszenia normalnych warunków życia ludności, bądź doszło do katastrofy, klęski żywiołowej, czy innego wydarzenia, mogącego grozić życiu lub zdrowiu ludzi.

W ubiegłym tygodniu doradca szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Markijan Łubkiwski poinformował, że struktura ta wprowadza wzmożoną ochronę antyterrorystyczną. SBU oświadczyła, że wraz z innymi resortami pracuje nad tym, by nie dopuścić do destabilizacji sytuacji w państwie przez dywersantów i terrorystów.

Od soboty we wschodniej Ukrainie trwa ofensywa prorosyjskich separatystów wspomaganych przez Rosjan. Najbardziej zacięte walki toczą się Debalcewo - miasteczko między Donieckiem a Ługańskiem. To strategiczny punkt, gdzie łączą się szlaki komunikacyjne na wschodniej Ukrainie. Ukraińskim wojskom rządowym grozi tam okrążenie.

Separatyści próbują też zdobyć Mariupol, który otworzy im drogę do Krymu zajętego przez Rosjan w ubiegłym roku.

Putin komentuje wydarzenia na Ukrainie

Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że władze w Kijowie odmawiają zaangażowania na rzecz politycznego rozwiązania na wschodniej Ukrainie.

Niestety ukraińskie władze odrzucają pokojowe rozwiązanie, nie chcą wysiłków politycznych - powiedział Putin na spotkaniu ze studentami w Petersburgu. Dodał, że władze w Kijowie wykorzystały przerwę w walkach dla przegrupowania swych sił. Putin oskarża też NATO o wysyłanie najemników. Chodzi o ochotnicze bataliony walczące po stronie sił rządowych. Putin nazywa je "natowską legią". Rosyjski prezydent nie wspomniał natomiast ani słowa o tysiącach rosyjskich żołnierzy, o setkach czołgów, transporterów opancerzonych, armat i wyrzutni rakietowych wysyłanych by wspomóc separatystów w Doniecku i Ługańsku.

(pj)