W okolicy miejscowości Szramko rosyjskie wojska weszły w głąb Ukrainy - informuje sztab armii w Kijowie. Kontrofensywa ma otworzyć kolejną drogę do wsparcia prorosyjskich separatystów.

Główne natarcie nakierowane jest na Donieck, który Rosjanie próbują okrążyć. Jeden oddział idzie w kierunku tego miasta od południa, a drugi od wschodu. Silny ostrzał systemem rakietowym Grad słychać w okolicach Szachtarska i Torezu. To tam kilka tygodni temu zestrzelony został malezyjski samolot pasażerski. 

Rosjanie zniszczyli też przejście graniczne z Ukrainą w Nowoazowsku na południowym wschodzie Ukrainy. Jak wynika z nowszych doniesień, przerzucają w rejon Doniecka i wyzwolonego niedawno Mariupola oddziały Czeczenów podległych Kremlowi, tak zwanych Kadyrowców. Ta nazwa pochodzi od nazwiska narzuconego przez Rosyjan przywódcy Czeczenii Ramzana Kadyrowa.

Wysłannicy Moskwy próbują na nowo połączyć terytorium opanowane przez tzw. separatystów. Ukraińcom udało się odciąć Donieck od Ługańska i Rosji. Teraz siły Kremla próbują na nowo przywrócić połączenie pomiędzy miastami, by ułatwić przerzucanie sprzętu.

W Doniecku, który teraz jest miastem frontowym, coraz więcej rakiet spada w dzielnicach cywilnych. Ukraińcy informują, że ostatniej nocy udało im się zabić 250 Rosjan i separatystów. O swoich stratach jednak nie mówią.

Oficjalnie Moskwa cały czas zaprzecza, by na Ukrainie, tak samo jak wcześniej na Krymie, byli jej żołnierze. Co więcej, coraz częściej wysyłają na Ukrainę obcokrajowców.