Sytuacja na Krymie jest napięta, ale nie stwierdzono przypadków ograniczania tam praw mniejszości - podkreślili na konferencji prasowej obserwatorzy OBWE po wizycie w Autonomicznej Republice Krymu. Jeden z nich Tim Guldimann zaznaczył, że na półwyspie wciąż rośnie liczebność "samoobrony Krymu".

Próbowaliśmy spotkać się z panem Aksjonowem (nieuznawanym przez władze w Kijowie szefem lokalnego rządu Siergiejem Aksjonowem - przyp. red.), ale nic z tego nie wyszło - dodał Guldimann.

Wysoka komisarz OBWE ds. spraw mniejszości narodowych Astrid Thors oświadczyła natomiast, że nie stwierdziła faktów ograniczania na półwyspie praw mniejszości. Jeśli chodzi o przemoc fizyczną, to nikt z osób, z którymi rozmawiałam na Krymie, nie powiedział, by takie zjawiska występowały - powiedziała. Zaznaczyła również, że na Ukrainie nie zmieniło się ustawodawstwo w sferze ochrony praw mniejszości i polityki językowej, gdyż nie uchylono obowiązującej dotychczas ustawy. Chodzi o ustawę przeforsowaną za prezydentury Wiktora Janukowycza i nadającą uprzywilejowany status językom mniejszości narodowych w regionach Ukrainy o dużych skupiskach tych mniejszości. 23 lutego Rada Najwyższa Ukrainy anulowała wprawdzie tę ustawę, ale p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow zapowiedział, że nie podpisze tej decyzji.

Guldimann, pytany o zapowiedziane na 16 marca referendum, które ma zdecydować, czy Krym zostanie przyłączony do Rosji, zapowiedział, że OBWE skieruje na głosowanie swoich obserwatorów tyko wówczas, jeśli otrzyma zaproszenie od Ukrainy. Odnosząc się do samej daty referendum, powiedział, że przyjmuje to do wiadomości. Chcę jednak powiedzieć, że to bardzo ważne, by były przestrzegane wszystkie wymogi konstytucji Ukrainy - zastrzegł.

(edbie)