Rosja nigdy nie gwarantowała integralności terytorialnej Ukrainy, jako że takie gwarancje nie są w mocy żadnego państwa - powiedział w wywiadzie telewizyjnym premier Rosji Dmitrij Miedwiediew.

Na mocy Memorandum Budapeszteńskiego z 1994 roku Ukraina zrezygnowała z posiadania broni jądrowej w zamian za gwarancje niepodległości i integralności terytorialnej. Gwarantami były Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Rosja, które wspólnie zobowiązały się m.in. do respektowania suwerenności i granic Ukrainy i do powstrzymania się od wszelkich gróźb użycia siły przeciwko integralności terytorialnej.

Miedwiediew odrzucił oskarżenia, jakoby Rosja w odniesieniu do Ukrainy nie wywiązała się z postanowień Memorandum Budapeszteńskiego. Przypominając, że memorandum to dotyczyło rezygnacji Ukrainy z broni jądrowej, Miedwiediew podkreślał, że gwarancje ze strony Rosji "dotyczyły sytuacji groźby dla suwerenności Ukrainy w razie, gdyby ktoś jej zagrażał".

To, co zdarzyło się na Krymie, to sprawa absolutnie odmienna. To sam naród, uznając się za niezależną część Ukrainy, wystąpił z inicjatywą przeprowadzenia referendum, a potem na tym referendum podjął decyzję o opuszczeniu państwa - mówił Miedwiediew.

Rosyjski premier, który z wykształcenia jest prawnikiem, ocenił także, że "absurdem prawnym" byłoby gwarantowanie integralności jednego państwa przez  inne. Argumentował, że żadne państwo na świecie nie jest w stanie tego uczynić. Nigdy, na mocy jakichkolwiek dokumentów ani Rosja, ani inne państwo nie może gwarantować integralności terytorialnej tego czy innego państwa - stwierdził.

Miedwiediew zapewnił też w wywiadzie, że sankcje ze strony Zachodu nie zaszkodzą rosyjskim podatnikom. Jak stwierdził, państwo będzie wywiązywać się ze wszystkich zobowiązań w sferze socjalnej, "nawet jeśli będziemy zmuszeni do pewnych ograniczeń".

(edbie)