To potężne złoża gazu łupkowego są powodem rebelii na wschodzie Ukrainy - piszą o tym i rosyjskie i ukraińskie media. To dlatego pozbawiony przemysłu Słowiańsk stał się centrum prorosyjskich separatystów. To tam na granicy obwodów ługańskiego i donieckiego znajdują się "Juzowskie złoża", które mogą dać Ukrainie od 15 do 20 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie i uniezależnić ją energetycznie od Rosji.

To duże złoża, jedne z największych na świecie i w Europie. Według ocen, dzięki temu możemy o 30-40 procent zwiększyć własne wydobycie gazu - przyznaje minister energetyki Jurij Prodan.

Projekty dotyczące gazu łupkowego kontrolował i trzymał w garści były prezydent Janukowycz, rozdawał koncesje jak w Słowiańsku koncernowi "Shell". Spekuluje się, że on i jego otoczenie mieli na tym zarobić w przyszłości miliardy dolarów, mieli obiecane gigantyczne łapówki od koncernów planujących wydobycie gazu.

"Shell" przyznaje jedynie, że w najbliższym czasie chce rozpocząć prace i zainwestuje w złoża około 200 milionów dolarów. Koncern planuje wykonanie 15 odwiertów. Prezes Kijowskiego Międzynarodowego Klubu Energetycznego Ołeksandr Todyjczyk twierdzi, że za 4-5 lat będzie można eksploatować złoża gazu łupkowego na skalę przemysłową.

Z drugiej strony jest Rosja dążąca do utrzymania Ukrainy w swojej strefie wpływów. Niezależność energetyczna Ukrainy spowoduje, że plany Kremla rozsypią się w proch. Straci wówczas także Gazprom i to powód, dlaczego Rosja nie bacząc na sankcje destabilizuje ten region, a być może planuje oderwanie go od Ukrainy. Gazprom doskonale rozumie to zagrożenie - mówi ukraiński ekspert Aleksandr Harczenko. Gazprom od dawna walczy z ideą wydobycia gazu łupkowego. Teraz to walka o terytorium i gaz, który możemy stracić - dodaje Harczenko.

(j.)