Fiaskiem zakończyła się narada międzynarodowej grupy kontaktowej w sprawie Ukrainy w Paryżu. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow stanowczo odmówił spotkania się ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Andrijem Deszczycą. Sekretarz stanu USA John Kerry próbował do tego nakłonić w czasie dwóch rozmów, z których jedna odbyła się w cztery oczy na tarasie Pałacu Elizejskiego.

Ławrow nie spotkał się też z ministrami krajów Trójkąta Weimarskiego, czyli Polski, Francji i Niemiec. Ci ostatni rozmawiali więc wraz z szefami dyplomacji Wielkiej Brytanii i Włoch o możliwości podjęcia decyzji o sankcjach przeciwko Rosji na jutrzejszym unijnym szczycie w Brukseli. Radosław Sikorski podkreślił, że zamiast osłabienia napięcia na Krymie widać tam eskalację działań Rosji. Na to zgody być nie może! - zaalarmował. Zapytany przez korespondenta RMF FM Marka Gładysza, czy w związku z tym na Rosję zostaną nałożone unijne sankcje, ostrożnie odpowiedział tylko, że "tego nie wyklucza".

Życzymy sobie jak najlepszych relacji tak z Ukrainą, jak i Rosją, ale to co ma miejsce na Krymie nie może przejść bez reakcji i uważam, że społeczność międzynarodowa nie może pozwolić na ustalenie się zasady, że jakiś przywódca może sam sobie dać prawo do ingerencji wojskowej na terytorium sąsiedniego kraju wtedy, kiedy on uważa, że prawa jego mniejszości narodowej zostały naruszone - powiedział Sikorski.

Deszczyca zdecydował o wyjeździe z Paryża i powrocie na Ukrainę, ale potem "nastąpiła zmiana planów" - poinformowała ukraińska ambasada w Paryżu. Także według przedstawicieli USA ukraiński minister nie opuścił jeszcze Francji. Anonimowe źródła amerykańskie powiadomiły, że "rozważa on pozostanie w Paryżu na inne dyskusje".