Mundial w Niemczech w 2006 roku był drugim z rzędu, w którym zagrała reprezentacja Polski. Drużyna Pawła Janasa zawiodła jednak, jak cztery lata wcześniej kadra Jerzego Engela. Zwyciężyli Włosi, którzy w finale po rzutach karnych pokonali Francuzów.

Polska kadra emocje kibicom dostarczyła jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Wszystko za sprawą ówczesnego selekcjonera Pawła Janasa, który dokonał zaskakujących powołań i w dodatku w niezwykłych okolicznościach. Chcąc uniknąć posądzeń o zabieranie piłkarzy "za zasługi", pominął m.in. siedzącego na ławce rezerwowych Liverpoolu Jerzego Dudka oraz mającego problemy za granicą Tomasza Frankowskiego. Obaj wcześniej wydatnie przyczynili się do awansu. W kadrze znalazł się natomiast grający wówczas w Cracovii Piotr Giza czy młody Paweł Brożek. Swoje decyzje Janas ogłosił przed telewizyjnymi kamerami, nie rozmawiając wcześniej z piłkarzami.

Polacy turniej rozpoczęli od porażki 0:2 z Ekwadorem. Później 0:1 ulegli - po golu w ostatniej minucie Olivera Neuville'a - Niemcom, a na pożegnanie 2:1 pokonali Kostarykę. Obie bramki zdobył obrońca Bartosz Bosacki. Tak jak cztery lata wcześniej biało-czerwoni udział w mistrzostwach świata zakończyli na fazie grupowej.

Mundial zainaugurowało spotkanie Niemcy - Kostaryka. Gospodarze wygrali 4:2. Nigdy wcześniej w meczu otwarcia nie strzelono aż sześciu bramek. Ostatecznie Niemcy zajęli trzecie miejsce. W półfinale przegrali z Włochami po dogrywce 0:2, a następnie pokonali Portugalczyków 3:1.

Bramki dla Niemców głównie zdobywali zawodnicy mający polskie korzenie. Królem strzelców, z pięcioma trafieniami, został Miroslav Klose. Trzy miał w dorobku Lukas Podolski, który został uznany "najlepszym młodym piłkarzem" mistrzostw.

Po raz pierwszy od 1982 roku w półfinałach znalazły się jedynie kraje europejskie: Włochy, Niemcy, Francja i Portugalia. "Trójkolorowi" z trudem przebrnęli fazę grupową, a później niespodziewanie pokonali Hiszpanię 3:1, Brazylię 1:0 i w takim samym stosunku Portugalię.

W finale na Olympiastadion w Berlinie triumfowali Włosi, którzy pokonali Francuzów dopiero po rzutach karnych. Po upływie regulaminowego czasu gry był remis 1:1. Gole strzelili Marco Materazzi i Zinedine Zidane. Obaj zawodnicy również w dogrywce wystąpili w głównych rolach. Ich przedstawienie niewiele jednak miało wspólnego ze sportem. Sprowokowany przez Włocha Francuz uderzył go "z byka" i zobaczył czerwoną kartkę. O tym wydarzeniu po turnieju mówiło się więcej i dłużej, niż o meczach i bramkach.

W serii rzutów karnych pokonać Gianluigiego Buffona nie zdołał jego kolega z Juventusu Turyn David Trezeguet. Piłkarze z Italii zostali mistrzami świata po raz czwarty w historii i w rozpoczynającym się 11 czerwca mundialu w RPA pod wodzą Marcelo Lippiego bronić będą tytułu.