Edward Mazur finansował działalność rządu Leszka Millera z przemytu narkotyków. Taki sensacyjny wątek pojawił się w odczytywanych w warszawskim sądzie zeznaniach zmarłego Artura Zirajewskiego. Miał mu o tym opowiedzieć inny - również nieżyjący gangster - Nikodem Skotarczak. Zirajewski w zeznaniach przypomniał sobie słowa ze spotkania w sprawie Papały z 1998 roku: Gdyby Leszek nie podjął decyzji, to chłop by jeszcze żył. Dodał, że chodziło o Papałę, ale twierdził, że nie pamięta, kto to powiedział.

Jak powiedział po dzisiejszej rozprawie prokurator Jerzy Mierzewski, udział Leszka Millera w sprawie zabójstwa generała Papały nie został w żaden sposób potwierdzony.Obrona oskarżonego Andrzeja Z. chce jednak przesłuchania byłego premiera. Ponieważ padło jego nazwisko i jeszcze w takich okolicznościach, które sugerowały, że pan Leszek Miller wiedział o planowanym zabójstwie Papały, że mieli wspólne interesy, jakieś problemy, handel narkotykami itd. - mówił mecenas Jerzy Millej. Tymczasem Leszek Miller powiedział, że "to bzdury".

Według protokołów zeznań, Artur Zirajewski przyznał, że wyolbrzymił pewne elementy swoich zeznań z 1999 roku dotyczące generała Marka Papały. Tak wynika z protokołów zeznań nieżyjącego już gangstera odczytywanych w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

Na spotkaniu w hotelu Marina w kwietniu 1998 r. nie było mowy o zleceniu zabójstwa Marka Papały - jak sam zeznawał w 1999 r. Nigdy nie słyszałem, by to nazwisko padło w kontekście zlecenia - zeznał w 2000 r. Zirajewski, dodając, że skojarzył je dopiero po zabójstwie Papały. Przyznał, że to, co zeznawał w 1999 r., było "zbudowaną przez niego hipotezą na podstawie własnych przemyśleń".

Z odczytanych w poniedziałek przez warszawski sąd protokołów wynika, że nieżyjący już Zirajewski w kwietniu 1999 r. złożył pierwsze zeznania w sprawie zabójstwa Papały. Zirajewski, który był "ochroniarzem" trójmiejskiego gangstera Nikodema Skotarczaka, mówił, że słyszał w kwietniu 1998 r. na spotkaniu Skotarczaka w hotelu Marina w Sopocie z nieznanymi mężczyznami, że "tego grubego psa trzeba pozbyć się jak najszybciej, bo się wycofał" i "trzeba to załatwić jak najszybciej, bo ma wyjechać za granicę". Rozmówcy mieli czekać na sygnał od "człowieka z MSW" i że chodzi o jakiś "układ interesów"; Zirajewski wywnioskował, że chodzi o przemyt narkotyków. Odniosłem wrażenie, że wiodącą osobą w sprawie Papały jest Edek" - mówił Zirajewski w zeznaniach z sierpnia 1999 r. Skotarczak miał powiedzieć Zirajewskimu, że jego rozmówcami byli m.in. "Słowik" i Edward Mazur.

Proces w sprawie zabójstwa generała Marka Papały rozpoczął się prawie półtorej godziny później, niż planowano. Powód późniejszego przybycia do sądu jednego z podejrzanych Andrzeja Z. "Słowika" był bardzo prozaiczny - nie było konwoju, który mógłby przywieźć go z aresztu na Mokotowie do sądu w Alei Solidarności. Spadło dużo śniegu i były problemy komunikacyjne.

"Iwan" zgodził się na współpracę z prokuraturą w zamian za złagodzenie wyroku w innej sprawie. Wielokrotnie zmieniał jednak zeznania, co osłabia jego wiarygodność. Teraz sąd nie będzie miał okazji spytać, dlaczego to robił, co może być utrudnieniem dla prokuratury. Obrona jest jednak innego zdania: Gdyby pan Zirajewski stanął przed sądem, to łatwiej byłyby wykazać, że te zeznania nie są wiarygodne - mówi obrońca "Słowika" mecenas Jerzy Milej. Wiarygodność Zirajewskiego podważył już amerykański sąd w procesie o ekstradycję Edwarda Mazura.