Czwórka poborowych podejrzanych o kradzież pieniędzy z kart Andrzeja Przewoźnika nie została aresztowana - informuje dziennik "Kommersant". Wczoraj rosyjskie agencje potwierdziły, że w sprawie podejrzani są żołnierze wojsk lotniczych ze smoleńskiego garnizonu.

Żołnierze zostali oddani pod nadzór komendanta jednostki, bo nie popełnili ciężkiego przestępstwa. Według dziennika, żadnych wniosków o areszt w tej sprawie nie było. "Kommersant" uzyskał potwierdzenie tych informacji w sądzie garnizonowym w Smoleńsku. Żołnierze mieli przypadkowo znaleźć się na miejscu katastrofy. Korespondent RMF FM w Moskwie Przemysław Marzec usłyszał w prokuraturze garnizonowej w Smoleńsku, że ostatnio żadnych żołnierzy nie aresztowano.

Strona rosyjska milczy w sprawie kradzieży pieniędzy z kart sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Resort obrony wczoraj lakonicznie poinformował, że żadnych informacji na ten temat nie posiada. Dzisiaj ma zostać wydany oficjalny komunikat komitetu śledczego przy rosyjskiej prokuraturze. To on prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu. Zapowiedź wydania komunikatu, wciąż jednak jest nieoficjalna.

W sprawie kradzieży milczą też, jak na razie instytucje, które prowadziły działania na miejscu katastrofy w Smoleńsku, czyli prokuratura wojskowa oraz komitet śledczy obwodu smoleńskiego. Uparcie odsyłają one do Moskwy. Tam jednak również nikt się nie wypowiada.

Można odnieść wrażenie,że na szczytach władzy nie podjęto decyzji o tym jak o sprawie informować. Dowodem na to, może być ignorowanie sprawy kart Andrzeja Przewoźnika przez rządowe kanały rosyjskiej telewizji.

Może to wskazywać na to, że Rosjanie chcieli sprawę załatwić po cichu i dlatego "Komsomolskaja Prawda", bulwarówka, która jest tubą rosyjskiej władzy pisze o polskiej prowokacji. Ma ona popsuć polsko- rosyjską odwilż, która według gazety wielu siłom się w Polsce nie podoba.