Kiedy żałoba minie, decyzja o pochówku prezydenta Kaczyńskiego na Wawelu będzie bardzo różnie oceniana - twierdzi w "Gazecie Wyborczej" prof. Tomasz Nałęcz. Odpowiedzialność przed historią za tę decyzję bierze na siebie rodzina - dodaje.

Nie we wszystkich sprawach się z Lechem Kaczyńskim zgadzałem. Natomiast jedną rzecz u niego podziwiałem: głębokie wyczucie historii. Nie wiem, czy Lech Kaczyński, człowiek, który tak świetnie czuł historię, sam widziałby siebie wśród władców na Wawelu - mówi profesor Nałęcz.

Kardynał Stanisław Dziwisz mówił, że prezydencka para spocznie w krypcie z marszałkiem Piłsudskim. Józefa Piłsudskiego historia już osądziła. Lecha Kaczyńskiego - nie. Nie kładłbym ich koło siebie - komentuje Nałęcz.

Do tej pory na Wawelu tuż po śmierci pochowano tylko jedną osobę - właśnie marszałka Piłsudskiego - i ta decyzja z perspektywy czasowej była kontrowersyjnie oceniana. W przypadku pozostałych spoczywających tam osób, decyzję podejmowano zazwyczaj dopiero po upływie kilkudziesięciu lat.