Trzy salwy karabinowe i marsz żałobny Fryderyka Chopina zakończyły warszawskie uroczystości ku czci ofiar katastrofy 10 kwietnia. Uczestniczyły w nich m.in. rodziny tragicznie zmarłych, przedstawiciele najwyższych władz państwowych, wojska i duchowieństwa. Na placu Piłsudskiego zgromadziło się około 100 tysięcy osób.

Zobacz również:

W uroczystości wzięli udział także przedstawiciele instytucji państwowych, organizacji społecznych oraz reprezentanci korpusu dyplomatycznego. Nie było przebywającej w szpitalu ciężko chorej matki prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Gdy rodzina pary prezydenckiej wchodziła na plac, rozległy się oklaski, a oczekujący na rozpoczęcie uroczystości wstali.

W południe - godzinie rozpoczęcia państwowych uroczystości żałobnych - rozbrzmiały w całym kraju syreny i dzwony kościołów. Tuż po rozpoczęciu uroczystości, aktor Olgierd Łukaszewicz odczytał fragment Apokalipsy św. Jana; pamięć ofiar zebrani uczcili chwilą ciszy. Następnie odczytane zostały nazwiska wszystkich poległych w katastrofie. Został też odegrany hymn państwowy.

Nie ma słów, żeby wypowiedzieć swój żal i ból - mówił szef gabinetu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jeden z jego przyjaciół Maciej Łopiński. Świat runął nam po raz drugi w tym samym miejscu świata, w Katyniu - zaznaczył marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Premier Donald Tusk podkreślił: nikt nie pamięta, aby kiedykolwiek tak wielu, tak wybitnych zginęło w jednej okrutnej chwili. Musimy dalej ponieść ich marzenia i ponieść ich nadzieje, to największa rzecz, jaką możemy im dzisiaj dać. I pamiętać. Będziemy pamiętać - zapewnił premier.

Córka zmarłego tragicznie prezesa Federacji Rodzin Katyńskich Andrzeja Sariusza-Skąpskiego - Izabela, przypomniała cytat z III części "Dziadów" Adama Mickiewicza: Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie.

Tragicznie zmarłych żegnali oprócz marszałka Sejmu, premiera i członków rządu, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, b. prezydenci Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski, byli premierzy Tadeusz Mazowiecki i Włodzimierz Cimoszewicz.

Uroczystą mszę św. w koncelebrował Episkopat Polski pod przewodnictwem nuncjusza apostolskiego abpa Józefa Kowalczyka. W świetle wiary wiemy, że nie straciliśmy ich na zawsze - napisał w homilii przedstawiciel papieża Benedykta XVI, kard. Angelo Sodano.

Cała Polska potrzebuje pocieszenia - mówił metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz. Za tragicznie zmarłych modlili się także hierarchowie kościołów: prawosławnego i ewangelicko-augsburskiego.

Na placu Piłsudskiego powiewały biało-czerwone flagi, przyniesione przez tłumy uczestników uroczystości, wiele przepasanych było kirem. Były flagi Solidarności, portrety Lecha Kaczyńskiego, transparenty ze słowami pożegnania. Wiele osób płakało, trzymając się za ręce w geście jedności i solidarności.

Nie było trumien; rodzaj ołtarza stanowiło olbrzymie płótno, na którym widniały czarno-białe fotografie 96 osób, które zginęły. Znajdowały się one bezpośrednio przy rozległym podium, którego centralnym elementem był biały krzyż. Zdjęcia pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich otoczono biało-czerwoną obwódką.

Po uroczystościach żałobnych na pl. Piłsudskiego w Warszawie odprawiona została msza św. żałobna koncelebrowana przez Episkopat Polski.

Na www.rmf24.pl i www.interia.pl zostaną przeprowadzone transmisje wideo i audio uroczystości pogrzebowych w Krakowie. Początek w niedzielę o godzinie 14.