Prezydencki kapelan ksiądz Roman Indrzejczyk, zginął w sobotniej katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Był rektorem kaplic prezydenckich, jednym z przyjaciół pary prezydenckiej.

Parafianie chwalili jego błyskotliwe krótkie kazania w parafii Dzieciątka Jezus na warszawskim Żoliborzu.

Funkcję kapelana prezydenta objął w grudniu 2005 r. po wygranych wyborach przez Lecha Kaczyńskiego. "Ten wybór to wielki dla mnie zaszczyt, ale także wielki obowiązek" - mówił wtedy dla KAI. I nawet wtedy nie przestał uczyć religii w szkole muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Warszawie. W jednym z wywiadów podkreślał, że przeciętny ksiądz podchodzi do pracy jak do służby.

"Mam raczej skłonność do wmawiania ludziom, że są dobrzy i nawet czasami ich przekonuję; pozwólcie mi wierzyć, że tak jest. To bardziej wyzwala w ludziach chęć służenia innym. Swoim uczniom stawiam dobre stopnie lub bardzo dobre. Zdarzało mi się nieraz usłyszeć: +Proszę księdza, nie zasługuję na taką ocenę+. Odpowiadam wtedy: +Wiem, ale wydaje mi się, że masz w sobie wiele możliwości i chęci. Więc jeśli teraz na piątkę nie zasługujesz, no to zasłuż+" - opowiadał w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Ks. Indrzejczyk, urodził się w listopadzie 1931 r. w Żychlinie (woj. łódzkie). Święcenia kapłańskie przyjął w grudniu 1956 r. Pracował m.in. w Grodzisku Mazowieckim oraz w warszawskich kościołach św. Aleksandra i Nawiedzenia NMP. Przez 20 lat pełnił funkcję kapelana Szpitala Psychiatrycznego w Tworkach, kolejne kilkanaście lat był proboszczem w żoliborskiej parafii Dzieciątka Jezus.

Ksiądz Indrzejczyk dwukrotnie był też krajowym duszpasterzem służby zdrowia - w latach 1961-1976 oraz w latach 1989-1994. Jako duszpasterz udzielał się także w ruchu ekumenicznym, pracował z młodzieżą oraz organizował na Żoliborzu wieczory poetyckie, sam pisał wiersze. W latach 80. był zaangażowany w działalność opozycyjną.