W katastrofie 10 kwietnia zginęła 24-letnia stewardessa z Białegostoku Justyna Moniuszko. Była członkiem 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Wcześniej przez wiele lat należała do Aeroklubu Białostockiego.

Od dzieciaka skakała na spadochronach - wspominał w rozmowie z "Kurierem Porannym" jej ojciec, Zdzisław Moniuszko. Zawsze była pełna energii. Latanie sprawiało jej dużo radości - zaznaczył.

Justyna Moniuszko przez wiele lat była członkiem sekcji spadochronowej Aeroklubu Białostockiego. Zdobyła także uprawnienia pilota szybowcowego. Była studentką na Wydziale Mechanicznym, Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej. W tym roku miała bronić pracę magisterską - powiedziała "Kurierowi Porannemu" Grażyna Potrykus, ciocia Justyny. Była jedną z najładniejszych studentek. Zdobyła nawet tytuł miss - zaznaczyła.

Trzy lata temu Justyna Moniuszko została stewardessą w liniach lotniczych LOT. Po roku zaproponowano jej pracę w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. W czasie lotów, chociaż mogłaby niejednego komandosa zawstydzić umiejętnościami, mówiliśmy o niej wszyscy "córeczko", bo taka była dobra i serdeczna dla wszystkich - wspominał premier Donald Tusk podczas środowej ceremonii powitania trumien z ciałami ofiar katastrofy.