Zamiast prezentować wczoraj polskie stanowisko na bardzo ważnym szczycie ws. uchodźców w Brukseli, szefowa polskiego MSW pojechała kontrolować polskie granice. Teresa Piotrowska już szósty raz opuściła spotkanie unijnych ministrów spraw wewnętrznych. W trudnych rozmowach udział brał wiceminister Piotr Stachańczyk.

Zamiast prezentować wczoraj polskie stanowisko na bardzo ważnym szczycie ws. uchodźców w Brukseli, szefowa polskiego MSW pojechała kontrolować polskie granice. Teresa Piotrowska już szósty raz opuściła spotkanie unijnych ministrów spraw wewnętrznych. W trudnych rozmowach udział brał wiceminister Piotr Stachańczyk.
Szefowa MSW Teresa Piotrowska /Jacek Turczyk /PAP

Dlaczego pani minister nie było wczoraj w Brukseli? Poprzednicy też nie jeździli. Wielu nie było ani razu - tłumaczy rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak. Jej zdaniem, nie ma w tym nic dziwnego, że szef resortu wysyła swoich zastępców w sprawach merytorycznych. Jak usłyszał dziennikarz RMF FM ważna jest "pamięć instytucjonalna", czyli że ważne sprawy negocjuje osoba, która najlepiej zna problem. Wysłany do Brukseli sekretarz stanu Piotr Stachańczyk zajmuje swoje stanowisko osiem lat.

Minister Teresa Piotrowska podobno miała jechać wczoraj na brukselski szczyt, ale premier Ewa Kopacz skierowała  ją do  kontrolowania granic.

Ta pilna inspekcja na polskich granicach miała jednak głównie charakter pokazowy. Szefowa MSW była umówiona z komendantem Straży Granicznej, który zabrał ją na niektóre przejścia. Wczoraj Teresa Piotrowska była w Zgorzelcu, dziś w Terespolu.

Komendant pokazał jak przejścia wyglądają, gdzie stoją słupy graniczne i jak wygląda część zabezpieczeń. Co do wiedzy o pozostałych granicach kraju, minister musiała się oprzeć na raczej uspokajających informacjach od samych pograniczników, którzy większych problemów nie zgłaszają. Całą inspekcję granic trzeba więc traktować w kategoriach kampanii wyborczej.

Mariusz Piekarski, Krzysztof Berenda