Od piątku do niedzieli na polskich drogach zginęło już 35 osób, a 440 zostało rannych. W tym czasie policjanci zatrzymali ponadto 1495 nietrzeźwych kierowców. Największe natężenie ruchu jest jednak przewidywane dzisiaj. Dopiero jutro będzie można zrobić bilans długiego weekendu na drogach.

Na pewno nie jest bezpiecznie, gdyż w dalszym ciągu giną ludzie na polskich drogach. Jeżeli ta liczba w rubryce zabici będzie wynosiła zero, to wtedy będziemy mogli powiedzieć, że jest bezpiecznie - powiedział kom. Robert Horosz z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji.

Policjanci spodziewają się, że ci którzy wyjechali na pierwszego listopada do swoich rodzin, wracać będą w poniedziałek po popołudniu lub późnym wieczorem. Apelujemy by nie odkładać podróży na ostatnią chwilę. Wcześniej zapada zmrok, na drogach mogą być trudne warunki atmosferyczne. Prawdopodobnie będzie tłoczno zarówno na drogach krajowych jak i trasach dojazdowych do miast i w okolicach cmentarzy - zaznaczył Horosz. Zaplanujmy podróż, róbmy przerwy, bądźmy ostrożni, nie spieszmy się - dodał.

Zaapelował też ponownie by kierowcy uważali na pieszych. Jesienią i zimą - jak pokazują policyjne statystyki - ginie ich bowiem najwięcej. Także piesi powinni przestrzegać podstawowych zasad bezpieczeństwa. Ubierajmy się w jasne rzeczy, nośmy przy sobie jakieś elementy odblaskowe lub latarki by kierowcy lepiej nas widzieli. Nie przechodźmy przez jezdnię w miejscach niedozwolonych - zaznaczył Horosz. Policja już od kilku dni apeluje, by kierowcy, jadąc na cmentarze, nie jechali "na pamięć", zwracali uwagę na znaki i słuchali poleceń funkcjonariuszy, którzy w newralgicznych miejscach będą rozładowywać korki.

Od piątku na drogach trwa akcja "Znicz 2010". Zaangażowanych jest ok. 15 tys. funkcjonariuszy. Policjanci zwracają szczególną uwagę na prędkość, z jaką jadą kierowcy i ich trzeźwość. Sprawdzają też stan techniczny aut i m.in. sposób przewożenia dzieci.