ONZ powinny jak najszybciej zająć się uregulowaniem sytuacji w Iraku - uznali liderzy Francji, Niemiec i Rosji po pierwszej rundzie rozmów na petersburskim szczycie tych państw. Trzy kraje, które najbardziej sprzeciwiały się wojnie w Iraku, nadal nie zmieniły swojej opinii, dotyczącej tej interwencji.

Rosyjski prezydent Władimir Putina otwarcie powiedział nawet, że amerykańsko-brytyjska interwencja w Iraku nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Zdaniem Putina celem wojny było znalezienie broni masowego rażenia, jednak – jak dotąd - siły koalicji nie napotkały na żadne ślady broni chemicznej, biologicznej czy jądrowej i dlatego teraz ich obecnośc na Bliskim Wschodzie przypomina wojny kolonialne.

Poza tym wojska koalicji nie są w stanie same poradzić sobie z katastrofą humanitarną, do której doszło w Iraku. Tylko interwencja ONZ może uratować sytuację – przekonywał Putin. Podobnego zdania byli Jacques Chirac i Gerhard Schroeder.

Niektórzy komentatorzy ironicznie nazywali szczyt w Petersburgu spotkaniem członków „koalicji przegranych”. Ich zdaniem Rosja, Francja i Niemcy same pozbawiły się wpływu na to, co dzieje się w Iraku, a teraz gorączkowo poszukują sposobu wybrnięcia z tej - niekorzystnej dla siebie - sytuacji. Dlatego też szefowie tych państw naciskają, by znaczącą rolę w powojennym Iraku odgrywała ONZ, w której mają sporo do powiedzenia.

Rosja, Francja i Niemcy nie zdradziły jednak, w jaki sposób chciałyby nakłonić USA do przyznania Narodom Zjednoczonym takiej roli.

Foto: Jan Mikruta i Przemysław Marzec, RMF Bagdad

04:50