Choć - jak mówi prezydent USA George W. Bush - wojna w Iraku jeszcze trwa, to amerykańscy oficerowie przyznają, że rozważane są plany wycofywania części wojsk z Zatoki Perskiej. Wiceadmirał Timothy Keating zapowiedział, że być może już w najbliższych dniach w rejonie zostanie zredukowana liczba lotniskowców: z 5 do 3.

Wiceadmirał Timothy Keating, dowódca alianckich sił morskich uczestniczących w wojnie, powiedział dziś w Bahrajnie, że Stany Zjednoczone zaczną stopniowo redukować liczbę swych lotniskowców w rejonie Zatoki. Zaznaczył jednak, że ostateczną decyzję w tej sprawie ma podjąć generał Tommy Franks, naczelny dowódca operacji "Iracka wolność".

Keating zapowiedział, że być może już w najbliższych dniach zredukuje z pięciu do trzech liczbę lotniskowców w rejonie. USS Kitty Hawk może opuścić rejon Zatoki mniej więcej w ciągu paru dni, a za nim odpłynie USS Constellation - poinformował Keating.

Na razie w Zatoce pozostanie USS Nimitz, podczas gdy USS Theodore Roosevelt i USS Harry Truman - we wschodniej części Morza Śródziemnego.

Ta redukcja obecności amerykańskiej na morzu odpowiada biegowi wydarzeń w Iraku, w ubiegły wtorek ogłoszono bowiem oficjalnie, iż nastąpił upadek reżimu Saddama. Jednakże, jak zaznaczył dziś George W. Bush, nie oznacza to, że wojna jest już skończona. Amerykański prezydent nie wykluczył, że wojska koalicji mogą jeszcze być zmuszone do stoczenia "ciężkiej walki".

Foto: ARchiwum RMF

22:05