Nie udało uratować życia 11-latka, którego w czwartek wyciągnięto spod gruzów domu w Mikołajowie, zawalonego po rosyjskim ostrzale. Do tej pory na Ukrainie w wyniku rosyjskiej agresji życie straciło 423 dzieci.

W nocy z środy na czwartek Rosjanie ostrzelali 5-kondygnacyjny blok mieszkalny w Mikołajowie. Jak informował mer miasta Ołeksandr Sienkewycz, dwa górne piętra zostały całkowicie zniszczone. "Reszta pod gruzami" - napisał na serwisie Telegram.

W wyniku ataku 3 osoby zginęły na miejscu, natomiast w szpitalu zmarł 11-letni chłopiec wyciągnięty spod gruzów przez ratowników.

"Mam nadzieję, że Artem z tego wyjdzie" - mówił tuż po akcji Sienkewycz.

Chłopiec trafił do szpitala, gdzie, jak się okazało, jego serce przestało pracować.

"Nie ma słów. Dranie. Terroryści" - napisał na Telegramie Witalij Kim, gubernator obwodu mikołajowskiego, cytowany przez agencję Ukrinform.

Podczas wojny w Ukrainie zginęło ponad 400 dzieci

Od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, 24 lutego tego roku, zginęło 423 dzieci, a ponad 800 zostało rannych.

Prezydent Wołodymyr Zełenski zapewnił o "sprawiedliwej karze" dla Rosji za ataki na cywilów. "Żaden z ostrzałów rosyjskich, przejawów rosyjskiego terroru wobec naszych obywateli i naszych miast nie pozostanie bezkarny. Czeka was sprawiedliwa kara" - oświadczył.

Liczący przed rosyjską inwazją 470 tys. mieszkańców Mikołajów, stolica obwodu mikołajowskiego, to miasto położone niedaleko linii frontu przebiegającej w sąsiednim regionie chersońskim. Obiekty cywilne i infrastruktury krytycznej w Mikołajowie są regularnie ostrzeliwane przez siły agresora.