Siatkarska reprezentacja Polski przegrała z Australią 1:3 w swoim ostatnim meczu grupowym na igrzyskach olimpijskich w Londynie. Biało-czerwoni stracili tym samym szansę na wyjście z grupy na pozycji lidera.

Swój ostatni mecz w grupie rozpoczęli w bardzo dobrym tempie, szybko odskakując rywalom na trzy punkty (4:1). Mocną stroną naszej ekipy od początku była także zagrywka, która szwankowała momentami w ostatnim spotkaniu z Wielką Brytanią.

Po początkowej przewadze biało-czerwonych, przebudzili się rywale, którzy doprowadzili do remisu (5:5), a później zeszli na pierwszą przerwę techniczną z jednopunktową przewagą. Chwilę później Australijczycy prowadzili już 11:8, a nasi siatkarze coraz częściej mieli problemy z kończeniem ataków. Niemoc w tym momencie przełamał w końcu Zbigniew Bartman, który potężnie zaatakował po skosie.

Chwilę później ten sam zawodnik popisał się atomową zagrywką, której nasi rywale - mimo walki - nie byli w stanie odebrać. Odwrotnie niż chwilę wcześniej, na drugiej przerwie technicznej jednym oczkiem prowadzili już podopieczni Anastasiego. W kolejnych minutach walka toczyła się punkt na punkt. Nieskuteczność naszych reprezentantów pozwoliła jednak Australii na objęcie pięciopunktowego prowadzenia w końcówce pierwszej partii (22:17). Ostatecznie w pierwszej partii triumfowali reprezentanci Australii 25:21.

Pewne zwycięstwo Australii w drugiej partii

Uskrzydleni zwycięstwem w pierwszej partii Australijczycy rozpoczęli drugą odsłonę meczu bardzo pewnie. Po chwilowych zagubieniu naszej reprezentacji dwa efektowne ataki przeprowadził Bartosz Kurek i było 5:4 dla Australii. Niestety na przerwę techniczną schodziliśmy już z czteropunktową stratą. Po przerwie na boisku pojawił się Paweł Zagumny, ale Polacy znów stracili punkt. Trener Anastasi nie zamierzał czekać, od razu poprosił o czas i udzielił bardzo emocjonalnej reprymendy naszym siatkarzom.

Nie przerwało to jednak czarnej passy biało-czerwonych. Chwilę później siatkarze z Antypodów prowadzili już 11:4 i nic nie zapowiadało zmiany na lepsze w naszej ekipie. Gdy rozpoczynała się druga przerwa techniczna Australijczycy prowadzili już 16:9! Później Polacy zaczęli odrabiać straty, zbliżyli się do rywali na 2 punkty (19:17), ale ci ponownie zdołali odskoczyć (22:17). Przy stanie 24:22 dla Australijczyków trener drużyny z Antypodów poprosił o czas. Po przerwie nasi rywale zdobyli decydujący punkt i wygrali drugiego seta do 22.

Polskie przełamanie w trzecim secie

Obraz gry naszej reprezentacji niewiele zmienił się na początku trzeciej partii. Polacy nie byli w stanie wywrzeć presji na naszych rywalach, jak miało to miejsce we wcześniejszych meczach olimpijskich. Do stanu 6:6 set toczył się punkt za punkt. Przed przerwą techniczną Polacy odskoczyli jednak na dwa oczka.

Chwilę później było już 10:7 dla biało-czerwonych i wyglądało na to, że nasza reprezentacja powoli znów uwierzyła we własne siły. Przy stanie 12:8 dla Polaków australijski trener poprosił o czas, jakby w obawie, że nasza reprezentacja się przebudziła. I rzeczywiście - Polacy zaczęli grać znacznie lepiej, przy drugiej przerwie technicznej prowadzili już 16:11.

Ten moment był przełomowym w meczu. Polacy wreszcie zaczęli konstruować akcje w ofensywie i nie pozwolili już rywalom na odrobienie strat, wygrywając trzecią partię do 18.

Mimo walki, Polacy nie dali rady

W czwartej partii nasi siatkarze utrzymali dobrą postawę. Mimo nerwowości w grze na pierwszej przerwie prowadzili 8:6. Australijczycy zdołali jednak wyrównać (11:11) i wszystko w tym secie zaczęło się od początku. Mimo minimalnej przewagi punktowej biało-czerwonych w następnych minutach, Australijczycy cały czas deptali nam po piętach.

Pod koniec seta Australia wyszła na prowadzenie (20:18) i już go nie oddała. Mecz siatkarze z Antypodów zakończyli efektownym asem serwisowym, wygrywając partię do 22.

Anastasi: Popełniliśmy mnóstwo błędów

Australijczycy postawili nam dziś twarde warunki. My niestety wyszliśmy na parkiet zupełnie nieprzygotowani na walkę. Kiedy towarzyszy ci takie nastawienie, możesz przegrać z każdym - stwierdził po przegranym spotkaniu z australijską kadrą trener biało-czerwonych Andrea Anastasi . Szkoleniowiec dodał, że Polacy popełniali mnóstwo błędów i brakowało im koncentracji. Nie można tego tłumaczyć wczesną porą rozgrywania meczu - podkreślił.

Marcin Możdżonek, kapitan siatkarskiej reprezentacji Polski przyznał, że biało-czerwoni grali słabo w ataku i mieli niską skuteczność. Nie szczędził za to pochwał pod adresem rywali. Oni podbijali mnóstwo piłek i świetnie spisywali się w kontrze. Blok też im doskonale funkcjonował - wyliczał.

Możemy się pocieszać, że wahania formy na turnieju olimpijskim mamy nie tylko my. Poziom siatkówki na świecie bardzo się podniósł, to już nie te czasy, kiedy można "lać" wszystkich - podsumował Możdżonek.

Trener Australijczyków: Lepszego zakończenia igrzysk nie mogliśmy sobie wyobrazić

Jon Uriarte, trener reprezentacji Australii stwierdził, że zwycięstwo w meczu z Polakami to dla jego drużyny doskonałe zwieńczenie wielu miesięcy ciężkiej pracy. Zrobiliśmy olbrzymi krok naprzód, a drużyna wciąż się rozwija, robi postępy. Pokazaliśmy w Londynie, że jesteśmy w stanie nawiązać walkę z najlepszymi. Z Włochami przegraliśmy 2:3, a Polskę udało nam się pokonać. Lepszego zakończenia igrzysk nie mogliśmy sobie wyobrazić - ocenił.

Poniedziałkowe zwycięstwo nad Polską to największy sukces w historii australijskiej siatkówki- powiedział Igor Yudin, atakujący reprezentacji Australii. Chcieliśmy jak najlepiej zakończyć rywalizację w igrzyskach. W Londynie pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z najlepszymi. Złożyły się na niego zarówna nasza naprawdę bardzo dobra gra, jak i słabszy dzień rywali - dodał.

Zarzycki: Rywale przestaną się bać Polaków

Polacy pokazali rywalom, że nie trzeba się ich bać. Wyglądali na zdziwionych, że Australijczycy stawiają im opór - ocenił przegrany mecz biało-czerwonych były znakomity siatkarz, złoty medalista olimpijski Zbigniew Zarzycki. Takie mecze, a szczególnie porażki, zostawiają ślad w psychice - podkreślił.

Według Zarzyckiego trener Anastasi ma przed sobą bardzo trudne zadanie - musi w dwa dni odbudować zawodników, stworzyć na nowo prawdziwą drużynę, która wróci do formy i w ćwierćfinale zagra na swoim poziomie. Były siatkarz dodał, że jego zdaniem problemy polskich siatkarzy nie wynikają ze słabszej formy fizycznej. Nie zauważyłem, by któryś z naszych siatkarzy skakał niżej lub atakował lżej niż w poprzednich spotkaniach. To raczej kwestia psychiki. Z wyjątkiem meczu z Włochami, w którym to jednak przeciwnik ułatwił nam zadanie, Polacy nie radzą sobie w trudnych sytuacjach - ocenił.

Według mistrza świata z 1974 roku, optymalnym rywalem w ćwierćfinale jest dla Polaków kadra Brazylii. W tym sezonie Polacy wygrali cztery z pięciu meczów z Canarinhos, wyraźnie znaleźli na nich sposób. Poza tym to zespół bardziej przewidywalny niż Rosja, nie mający tak szczelnego bloku. Sborna prezentuje wschodni styl, bazuje na sile i zagrywce. Jak serwis Rosjanom "siedzi", to są w stanie zniszczyć każdego przeciwnika, nawet, gdy nie prezentują wielkiej formy - podsumował Zarzycki.